shadowhunters
Wszystko skończyło się szczęśliwie. Demoniczny kielich został zniszczony, Mroczni Nocni Łowcy pokonani, a nowe porozumienia zawarte. Na świecie zapanował pokój, a wszyscy uradowani opuścili Idrys wracając do swoich Instytutów. Głos w Twojej głowie zaśmiał się. Najlepiej by było, gdyby Demony nie ruszały się ze swojego wymiaru i nie atakowały, biednych, głupich Przyziemnych. My, Nocni Łowcy, stworzeni przez Anioła Razjela, mamy brać na swoje barki ciężar tego świata, zapobiegając wszelkim konfliktom i wojnom. Ulepszeni runami i nafaszerowani treningami, walczymy z demonami i Podziemnymi.

piątek, 23 czerwca 2017

Like the stars in the sky...


VESLEMOY WALLIN
świeżo odnaleziona Nefilim | 18 lat | run brak, bo nie przeszła jeszcze nauki | 155 cm 
Instytut w Oslo -> Instytut w Londynie

W szkole, w tej zwykłej, przyziemnej szkole najbardziej lubiła języki obce. Im więcej, tym lepiej. Te, których musiała się nauczyć obowiązkowo, nauczyła się bez trudu, więc po angielsku i francusku dogada się bez problemu. No i oczywiście po norwesku, bo w tym języku mówi od urodzenia. Dla przyjemności oglądała również "te chińskie bajki", jak nazywała je koleżanka z ławki nie rozumiejąca anime. Tak więc Ves liznęła trochę japońskiego. Szwedzki za to jest tak podobny do norweskiego, że nauczenie się różnic nie było niczym trudnym. W planie ma jeszcze, oczywiście, hiszpańskie, ze względu na miłość do młodego Banderasa (które się wcale ładnie nie zestarzał) i tysiące innych, które wpadają jej do głowy, często tylko na chwilę, dzięki czemu poznaje podstawy, ale nic więcej. Zresztą, planów i pomysłów na przyszłość zawsze miała dużo, bo nikt jej nie narzucał przyszłości. Nie miała rodziców, nie miała korzeni, żadnych tradycji, które trzeba podtrzymać, przyzwyczajeń i zasad wyniesionych z domu. Bo nie miała domu. Miała tylko ośrodek imitujący dużą rodzinę, ale dzieciństwo miała całkiem szczęśliwe. Bunt nastolatki przeszła lekko, była względnie szczęśliwa, rozwijała pasje, mogła do woli czytać o rzeczach, które ją interesują, próbować nowości, nie czuła się ograniczona i nie czuła się inna tylko z tego powodu, że nie ma rodziców, których zresztą ani trochę nie pamiętała. Znała tylko ich imiona i nazwiska, ale nigdy nie szukała informacji o ich poprzednim życiu ani dalszej swojej rodziny.
Aż w końcu przyszedł taki dzień, w którym zobaczyła coś, czego widzieć nie powinna. Umówiła się na wieczorną randkę, ale zamiast spektakularnego bum trafiającej ją strzały amora dostała spektakularne BUM towarzyszące walce z demonami. Nie wiadomo, kto był bardziej zdziwiony. Ona, że widzi coś takiego, czy Nocni Łowcy, którzy owego demona unicestwili i mieli przy tym świadka. Na pewno nie mieli zamiaru puścić jej z powrotem do domu bez wyjaśnienia tej sytuacji. I usunięcia pamięci, bo przecież żaden Przyziemny nie powinien oglądać takich rzeczy. Ale Ves na to nie pozwoliła, zaczęła uciekać i choć złapali ją wtedy bez trudu, to przynajmniej pozwolili zadać najpierw kilka pytań.
...I okazało się, że jest jedną z nich.
Że rodzice, których nie pamięta, byli Nefilim, że Przyziemni, pierwsi obecni na miejscu, w którym zginęli, zabrali ją, przez co nikt z Instytutu nie mógł jej potem znaleźć. I nagle już miała plan na życie, całkiem dobrą opcję, więc nie musiała się zastanawiać, co chciałaby robić po skończeniu szkoły. I gdzie czym prędzej zacząć pracę, by się utrzymać, bo w publicznej placówce społecznej przecież nie trzymaliby jej po osiągnięciu pełnoletności. Ale Ves miała już gdzie mieszkać. Skończyła osiemnaście lat, zamieszkała w Instytucie i zaczęła naukę zadowolona z siebie, choć Nefilim zaczynają się uczyć o wiele, wiele wcześniej.
Ale się zaparła. Nadrabia zaległości, jest wytrwała... Tylko że niektórych rzeczy nie jest w stanie przeskoczyć. Runy zna na pamięć, wszystkie zasady również, wie wszystko o broni, nauczyła się języków... Tylko że nie urosła zbyt dużo i nigdy nie była zwolenniczką sportu, więc walka niespecjalnie jej idzie. I nad tym ubolewa.

___
gg: 7610622,
 fc: Dove Cameron

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz