Derek Stephen Michaelis
Stefan Michałowski/Sztefan Shulz
"Sztefan"
Podobno nikt nie rodzi się wielki, specjalnie uzdolniony, wybitny, z gotowym planem na przyszłość. Wszystko kształtuje się z biegiem lat, zataczając koło. Na świecie aż się roiło od dyktatorów, rewolucjonistów i normalnych ludzi. Wojen, pokoi. Podobne idee, czasem te same, banalnie proste taktyki i spiski. Ale ludzie nie pamiętają. Spisują wszystko w kronikach i kładą na odległą półkę, zostawiając na pastwę kurzu. Wzrok czytelnika tam nie sięga. Niektórzy, właściwie ta większość ludzi, widzą tylko czubek własnego nosa i troszczą się o własny tyłek. Może mają rację. W końcu to zwycięzcy piszą historię. On zdecydowanie do nich należy. Zatem co pozostaje? Wiara? Na tym świecie, gdzie ludzie wiecznie czują się samotni? Gdy przychodzą momenty, że wątpimy w istnienie Boga, bo życie odcisnęło na nas piętno? Raczej wiara we własne siły, w sukces jaki osiągasz. Tak, to niezwykle ważne. Poniekąd ważna jest też granica. W końcu wiara we własne siły może przerodzić się w tyraństwo, a sukces w wygraną wojnę z tysiącami poległych, o których nawet nikt nie dbał. Cienka to granica. Zwłaszcza dla takiego człowieka jakim jest Derek. Stop... Człowieka? Bardziej podobny on do zwierzęcia lub seryjnego mordercy. Nie znajdziesz w nim choćby nutki empatii czy człowieczeństwa. Nie w socjopacie, który pokochał smak i widok krwi przegranych. Krwi, czerwonej jak najwspanialsze rubiny. Krwi, która smakowała jak nektar bogów olimpijskich. Rzucał się w wir walki bez większego zastanowienia. Opuścił rodzinne miasto, Nowy Orlean i zadomowił się w Polsce. Żerował parę lat na ludziach, zwierzęta mu nie posmakowały, a wkrótce potem nadeszła wojna. Wreszcie. Warszawa oblegana przez niemieckie wojska. Wystrzały z karabinów. Ranni. Zabici. Spiski. Stronnictwo. Tyraństwo. Jak on to kochał. Przechadzał się ulicami w niemieckim mundurze, z dobre ukrytą polską odznaką. Był po tej stronie, po której na daną chwilę opłacało mu się być. Po swojej własnej. Niestety, wojna przeminęła, nastał nudny pokój. Stefan uniknął sprawiedliwości i nadal żerował na niewinnych, niewtajemniczonych warszawiakach. Do czasu. Zawitał w Los Angeles z liścikiem w ręce. Zbliża się wojna. A on ją wygra. Jak zawsze.
Wampir | Wizualnie z 27 lat. Mentalnie trochę więcej. | W renesansie stawiał pierwsze kroki | Socjopata | Bratobójca | Morderca, czasem seryjny, aby było fajniej | Świetny aktor | Wrogami się nie przejmuje, przyjaciół nie ma | Wieczna nienawiść do wilkołaków | Niektórzy zwracają się do niego pseudonimem z czasów wojny | Biegle mówi po amerykańsku, niemiecku i polsku | Samotny wilk | Zatarta granica między dobrem a złem | Brak sumienia i odpowiedzialności wobec innych | Surowy | Mściwy | Znakomita pamięć | Tyran | Dyktator | Dowódca i taktyk | Brak wstydu, poczucia winy, skruchy | Niezdolny do troski o drugiego człowieka | Manipulacja | Siła perswazji | Nieprzywiązywanie się do drugiego człowieka |Miłość, zaufanie, łagodnośćGdzieś przepadły, a to ci heca. | Chęć zabicia dwójki braci, również wampirów | Ma oko na młodszą siostrę, która wie jak do niego dotrzeć | Ignorancja na bodźce społeczne normujące zachowanie i funkcjonowanie w danym otoczeniu | Antyspołeczny | Wytrwały łowca | Krew ludzka | Wyrafinowany gust | Wyższa sfera |
--------------
Sztefan przybywa!
Dużo on namiesza, oj dużo. c:
Kontakt ten sam co u armii Mel
FC: Joseph Morgan
Sztefan przybywa!
Dużo on namiesza, oj dużo. c:
Kontakt ten sam co u armii Mel
FC: Joseph Morgan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz