FROM A S H E S YOU CAME
TO A S H E S YOU RETURN
Ashlyn Marie Goldenmayer
Znana jako ASH lub LYN
Śmieje się ze swojego nazwiska, przekształcając je na Golden-retriever, odkąd stała się wilkołakiem
16.07.1996
Brana czasem za młodszą:
"Prowadzisz samochód? Nie wyglądasz mi na pełnoletnią. Prawo jazdy, proszę."
lub starszą:
"Ash, jesteś za stara, aby tęsknie przechodzić obok straganu z rupieciami"
Wilkołak
Nie panuje nad przemianą.
Nie potrafi walczyć.
Nie rozumie hierarchii w watasze z Los Angeles.
Zna jedynie mowę ciała i kieruje się instynktem.
Wolna
Nie znalazła się jeszcze osoba, która zagnieździłaby się w jej sercu.
Los pokarał ją marnym wzrostem. Czasem idąc ulicą, ktoś przez przypadek ją szturchnie, uznaje ją po prostu za dziecko, co Ash z bólem znosi. Z przepraszającym uśmiechem wyciągają do niej dłoń, zwracając się do niej "dziecko" czy "dziewczynko", rzadko kto nazwie ją "panią". Nawet dzięki szpilkom, w których niechętnie chodzi, nie wyzbędzie się swoich 165 centymetrów. Kręcone, blond włosy sięgają jej do kształtnych piersi i ciężko jej nad nimi zapanować. Zwykle zostawia rozpuszczone, nie mając czasu porządnie ich związać. Nie narzeka na nie, wręcz przeciwnie, ale gdy mają do czynienia z wilgocią są nie do wytrzymania. Idealnie kontrastują z jej oliwkowymi oczami, w których skrywają się wesołe ogniki, jakby Ashlyn miała wieczną chęć na psoty. Mało kto zauważa czający się w nich spryt oraz inteligencję. Podczas walki nie ma co liczyć na swoją budowę, gdyż jeszcze nie nabrała mięśni czy nie nauczyła się podstawowych ciosów. Przeważnie będzie zmylać przeciwnika, rozpraszać jego uwagę lub wykorzysta jego umiejętności przeciwko niemu, niż ruszy na niego z pięściami. Jest dość blada, a zawdzięcza to mieszkaniu w Liverpoolu w deszczowej Anglii, choć słoneczne Los Angeles powinno nadać jej trochę opalenizny. Po przemianie staje się złotowłosym wilkiem, nieco większym niż normalne osobniki tego gatunku, ze złoto-zielonymi oczami.
Niektórzy porównują ją do słońca, inni do chytrej lisicy. Przywołuje na twarz uśmiech samym swoim jestestwem i rozsiewa wokół siebie aurę spokoju. Ciężko ją wytrącić z równowagi czy sprowokować, choć wielu próbowało. Stroni od przemocy, chociaż czasem wymaga tego sytuacja, tak samo jak zasięgnięcia ciętego języka i przekleństw, rozwiązuje sprawy pokojowo. Jest dyplomatą, kocha się targować i wystawiać czyjąś cierpliwość na próbę. Szybko przyswaja informacje, rozwinęła pamięć fotograficzną.
Bywają też dni, gdy bez kija lepiej się do niej nie zbliżać. Będzie wtedy chodzić bez celu po pomieszczeniu, zaciskając usta w wąską kreskę i szukając jakiegoś zajęcia, aby zająć myśli czymś innym. Tylko przyjaciele potrafią ją wtedy uspokoić, chociaż i przed nimi obnaża kły. Nie owija w bawełnę, nie widzi w tym większego sensu, jeśli coś jej nie leży, od razu to mówi. Przystępna, empatyczna, wyciąga przyjacielską dłoń, kiedyś licząc na to samo od tej osoby. Nie lubi nic nie robić, choć miewa dni, gdy leży na kanapie pogrążona w głębokich rozmyślaniach, filozofując o początkach świata i sensu istnienia człowieka. Nie jest tą 'typową blondynką', używa swojego mózgu i potrafi rozgryźć nawet tych najbardziej nieodgadnionych. Jest chytra i przebiegła, nie lubi wtykać nosa w nieswoje sprawy. Stara się nie robić sobie wrogów, a przyjaciołom ufa bezgranicznie. Dusza towarzystwa, jednak unika większych imprez z dużą ilością ludzi. Ten tłok, swąd spoconych ciał i głośne rozmowy zbytnio ją rozpraszają, a jako wilkołak ma wyostrzony słuch.
Jak dotąd żyła spokojnie w Liverpoolu w Anglii. Otaczali ją prawdziwi przyjaciele, dogadywała się ze starszą siostrą, Harriet, a z rodzicami miała świetny kontakt. Uchodziła za złote dziecko. Dobre oceny w szkole, dominująca w grupie koleżanek, pilnie wykonująca obowiązki przewodniczącej. W życiu nie przyznałaby się, że ten spokój zaczyna ją nudzić. Codziennie wykonywała praktycznie te same czynności. Pobudka, szkoła, dom, sen. I jeszcze raz. Czasem wplątywała między to swoje zainteresowania lub wychodziła z przyjaciółmi do miasta. Była dość dojrzała jak na swój wiek, więc ciężko było znaleźć im jakieś wspólne tematy, ale cisza nie stanowiła problemu. Wszystko diametralnie zmieniło się tej pamiętnej, piątkowej nocy. Jakiś czas temu Harriet wyjechała na studia medyczne do Australii, gdzie miała możliwość stałej pracy jako chirurg dziecięcy, więc Ashlyn głównie sama przesiadywała w domu, gdyż jej zapracowani rodzice cały dzień spędzali w swoim biurowcu. W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień, gdy mieli wyjechać do Hiszpanii na uroczyste otwarcie kolejnego biurowca i zawarcia umowy handlowej z tamtejszą firmą. Spakowali się dzień wcześniej, wyznaczyli siedemnastoletniej Ashlyn zasady i wymienili ostatnie uściski. Wiózł ich najlepszy przyjaciel taty, Philip, który podczas jazdy miał skłonność do notorycznego zerkania w tył, aby utrzymać kontakt wzrokowy z rozmówcą. Na dodatek nikt nie zapiął pasów, nie widząc takiej potrzeby. I stało się. Kierowca spowodował wypadek, w którym jej tata zginął na miejscu wraz z Philipem, a mama, pogrążona w śpiączce, skończyła w szpitalu podłączona do aparatury, która podtrzymywała jej wiszące na włosku życie. Ashlyn dowiedziała się o tym dwa dni później. Natychmiast przyjechała na miejsce, gdzie spotkała Harriet. Śmierć rodziców bardziej je do siebie zbliżyła. Obie miały nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży, a ich mama wyzdrowieje. Śmierć, jakby słysząc ich myśli, zrobiła im na złość i zabrała Panią Goldenmayer ze sobą. Starsza siostra musiała wrócić i kontynuować studia, a Ashlyn drogą sądową została oddana pod pieczę swojej ciotki w Ameryce. Urwała wszelkie kontakty, zostawiła przeszłość za sobą. Przeprowadziła się do Salem. Nie starała się zawrzeć tam żadnych znajomości, wiedząc, że zbyt długo nie zabawi w tym mieście. Dużo gadało się tam o czarownicach. Do ciotki nie pałała sympatią, ledwo co zamieniały ze sobą słowa przy śniadaniu. Gdy oficjalnie skończyła już 18 lat, udała się do obserwatorium. To była noc, podczas której miały spadać gwiazdy. Pokaz skończył się około trzeciej w nocy. Wracała sama skrótem do małej kamienicy na uboczu, gdy zobaczyła jakiegoś postawnego mężczyznę. Przyspieszyła krok, a w swojej sukience i trampkach wyglądała niemal jak dziecko. Zaatakował ją. Przyszpilił do ściany, boleśnie wbijając się w jej usta. Broniła się jak mogła, ale jednym, szybkim ruchem unieruchomił jej ręce nad głową. Nie wiedziała co by z nią zrobił, może zgwałcił albo zabił, gdyby nie ostrzegawcze strzały policji, która jakimś cudem pojawiła się w odpowiednim czasie. Napastnik nie odskoczył od niej od razu, jakby wiedział czego się spodziewać. Chwycił jej nadgarstek i spojrzał jej w oczy. Do końca życia zapamiętała jego słowa. Teraz będziesz cierpieć tak, jak ja cierpię. I ją ugryzł. Z początku sądziła, że był chory psychicznie, bo kto normalny gryzie ludzi, ale parę tygodni potem nastąpiły "objawy". Słuch jej się wyostrzył, stała się szybsza i zwinniejsza, a jej oczy zaczęły zmieniać kolor, gdy towarzyszyły jej mocniejsze emocje. Krążyła wokół tematu i w końcu znalazła przyczynę. Mężczyzna przekazał jej linkatropię, potoczniej znaną jako wilkołactwo. Uznając, że sama sobie z tym nie poradzi, bo ileż można polegać wyłącznie na Wikipedii, oznajmiła ciotce, że wyjeżdża, spakowała swoje rzeczy i zawitała w Los Angeles. Przypadkiem wpadła na jakiegoś pijanego Podziemnego, który dość zwięźle opowiedział jej o Świecie Cieni, ale dał jej namiary na watahę Dzieci Księżyca. Alfa ją zaakceptował i stała się jedną z nich.
~ Trenuje bieganie
~ Uwielbia psy
~ Czyta wszystko co wpadnie jej w ręce zaczynając od książek, przechodząc przez komiksy, a kończąc na ulotkach
~ Chciałaby nauczyć się strzelania z pistoletu
~ Nie przepada za wampirami
~ Lubi oglądać nocne niebo
~ Kiedyś miała lęk wysokości, a teraz je uwielbia
~ Gotuje, ale wychodzi jej to przeciętnie
~ Mieszka z Emeral Lupus
~ Szuka pracy
~ Uwielbia wszelkiego rodzaju ciasta i starocie
~ Jedyną pamiątką po rodzicach jest szkatułka ze zdjęciami i biżuterią mamy
--------------------------
FC: Skyler Samuels
Kontakt ten sam co u Melissy, Kaia, Samanthy i Sebastiana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz