shadowhunters
Wszystko skończyło się szczęśliwie. Demoniczny kielich został zniszczony, Mroczni Nocni Łowcy pokonani, a nowe porozumienia zawarte. Na świecie zapanował pokój, a wszyscy uradowani opuścili Idrys wracając do swoich Instytutów. Głos w Twojej głowie zaśmiał się. Najlepiej by było, gdyby Demony nie ruszały się ze swojego wymiaru i nie atakowały, biednych, głupich Przyziemnych. My, Nocni Łowcy, stworzeni przez Anioła Razjela, mamy brać na swoje barki ciężar tego świata, zapobiegając wszelkim konfliktom i wojnom. Ulepszeni runami i nafaszerowani treningami, walczymy z demonami i Podziemnymi.

piątek, 6 maja 2016

I'm your hell, I'm your dream

I'm notning in between

Jej sylwetkę opiewał zmysłowy mrok. Kojarzyła mi się z pechem, który tylko czeka, aby się komuś przytrafić. Stary! Na takiego pecha mógłbym czekać całe życie. Skrajnie nieprzyzwoita urabiała spojrzeniem, z bezczelnością prostytutki siejąc spustoszenie pośród pewnych zasad moralnych. Ponoć oblizuje warg, gdy obiera śliskie myśli, tak powiedział mi kumpel, podobno miał okazję testować jej gibkość. Ponoć gryzie.

Wtedy miałem ją przed sobą. Była niepodważalnie piękna i wiedziała jak okręcić bioder przed mężczyzną. Źrenice jej obleczone w zwodniczą okowę tęczówek hipnotyzowały głębią, usta płonęły zwierzęcym uśmiechem. Wodziła okiem za moim sygnetem lubieżnie przegięta przez alkoholowe ramię nieprzystojnego tancerza. Po powierzchni koronkowego materiału pośmiertnym ruchem pełzał frostowy dym. Mieszał się z dębowym zapachem mojej ulubionej whisky, wspomnieniem potu. Wszystko unosiło się pod delikatnie nęcącym śladem lotnych, drogich perfum... To była chyba jedyna subtelność jej postaci. Przewinęła się w krokodylim piruecie wychodzącym z pijackiej łapy. Nie przejmowała inicjatywy, oddawała się partnerowi, muzyka wlewała się w jej ciało, przenikając do szpiku kości. Niemal ją czułem, była blisko, moja świadomość chyliła się ku upadkowi. On zostawił ją, by osuszyć kolejny kielich. Pochłonięty mało zajmującą obserwacją straciłem ją z pola widzenia, a gdy nabrałem dzikiej ochoty, by zbliżyć się i jeszcze raz przewlec głodnym okiem po jej piersi, u wyjścia spotkałem jędrny tyłeczek, kusząco opięty czarną kiecką. Długie, smukłe nogi o ponętnych udach i zgrabnych łydkach, zwieńczone wysokim, cienkim obcasem.

Zniknęła. Ostatnie co pamiętam to jej śniada karnacja i lekko opalizująca skóra łagodnie odcinająca od kreacji, talia osy oraz krągłe biodra przesuwające się z uwodzicielską nonszalancją kiedy rozmywała się w ciemności za rogiem.
Valkyria Rochelle Alvárez 
„Roche”

dwadzieścia siedem lat ♦ własny salon piercingu ♦ mieszkanie nad salonem


kolczyki w dołeczkach Wenus ♦ śniada karnacja ♦ czarne oczy

jogging z psami ♦ krav maga ♦ strzelnica

pseudonim imieniem ♦ oportunistka

JackRoger


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz