shadowhunters
Wszystko skończyło się szczęśliwie. Demoniczny kielich został zniszczony, Mroczni Nocni Łowcy pokonani, a nowe porozumienia zawarte. Na świecie zapanował pokój, a wszyscy uradowani opuścili Idrys wracając do swoich Instytutów. Głos w Twojej głowie zaśmiał się. Najlepiej by było, gdyby Demony nie ruszały się ze swojego wymiaru i nie atakowały, biednych, głupich Przyziemnych. My, Nocni Łowcy, stworzeni przez Anioła Razjela, mamy brać na swoje barki ciężar tego świata, zapobiegając wszelkim konfliktom i wojnom. Ulepszeni runami i nafaszerowani treningami, walczymy z demonami i Podziemnymi.

czwartek, 21 maja 2015

Więc chodź pomaluj mój świat...

Emeral & Augustus

   Tego dnia miał wyjątkowo kiepski humor. Poszedł na imprezę do jakiegoś narwanego czarownika tylko po to, żeby się trochę napić, bo w Instytucie raczej nie miał szansy. - Hej, Gus skocz do piwnicy po jakaś whiskey, co? - zagadnął jeden z pijanych facetów, z którymi przesiadywał. Normalnie kłóciłby się o to, ale widząc stan wszystkich wokół, wstał. - Robię to tylko dlatego, że wy wszyscy pozabijalibyście się na odcinku o prostej gładkiej powierzchni. - uśmiechnął się złośliwie i ruszył na dół. W piwnicy było ciemno, a powietrze śmierdziało wilgocią i farba. Podszedł do drewnianych skrzyneczek i zaczął przeglądać butelki, kiedy nagle drzwi się zatrzasnęły. Odwrócił się marszcząc brwi, kiedy dobiegły go stłumione pijackie chichoty. - Hej! -warknął i zaczął walić w drzwi - To nie śmieszne, pieprzone dupki, wypuśćcie mnie, bo was obedrę ze skóry i powieszę pod sufitem! -odpowiedziała mu cisza. Zabluźnił pod nosem i rozejrzał się po pomieszczeniu.
   Znowu została wyciągnięta na imprezę, powinna w końcu stać się bardziej asertywna i nauczyć się mówić ludziom NIE. Oczywiście nie wytrzymała długo siedząc między tymi pijanymi już ludźmi. Tym razem ona nie wypiła za dużo, mimo że starano się jej wcisnąć w każdym możliwym momencie jakiś alkohol. Kiedy nikt nie patrzył zeszła do piwnicy i usiadła pod jedną ze ścian. Oparła potylicą o zimną, chropowatą fakturę ściany i przymknęła na chwilę oczy... I chyba ogólnie przysnęła, bo dopiero podskoczyła zaskoczona słysząc trzaśnięcie drzwi. Jej instynkty od razu się wyłączyły. Wstała z podłogi i spojrzała na chłopaka, który był źródłem zamieszania w jej azylu. Widziała go wyraźnie mimo panujących ciemności, ma się w końcu ten wilkołaczy wzrok.- Nie drzyj się proszę, boli mnie głowa... A i tak nikt nie otworzy, bo wszyscy tam są za bardzo spici.- powiedziała cicho, wstała z podłogi i skrzyżowała ramiona na piersi, wpatrując się w Nocnego Łowcę.
   Miał już iść po butelkę alkoholu, kiedy nagle usłyszał cichy damski głos. Niemal podskoczył, jakimś cudem jej nie zauważył. Zmierzył ją typowym dla siebie spojrzeniem, szczerze wolałby być sam, żeby nikogo nie męczyć. - Lepiej dla Ciebie, żeby jednak ktoś otworzył, bo uwierz mi mała nie chcesz spędzić tu całej nocy ze mną...- mruknął pod nosem i zaczął przeglądać rzeczy z piwnicy. Nie obchodziło go, że jest to niestosowne, aktualnie miał na wszystko wyjebane, jeżeli gospodarz chciał się zabawić, to proszę bardzo.
   Nie zdziwiłaby się, że gdyby się nie ruszyła, to pewnie chłopak by jej nie zauważył. Na jej twarzy mimowolnie pojawił się cień uśmiechu, którego on raczej też nie mógł zobaczyć w tej ciemności, chyba że miał odpowiednią runę widzenia. - Ogólnie nie chce spędzić tu całej nocy, nie tylko z tobą. - Mruknęła cicho pod nosem i zmarszczyła brwi obserwując poczynania chłopaka. Jak na pierwsze spotkanie nie przypadł jej do gustu, więc z chęcią by właśnie z tej piwnicy wyszła. - Czego szukasz? - Zapytała znów opierając się o ścianę, kiedy Łowca przerzucał rzeczy z piwnicy.
   W pudelku nie było nic specjalnego - kilka książek o fizyce (fuj!) , jakieś stare notatki, spodnie, flakoniki po perfumach, grzebyki i inne tego typu głupoty. Liczył że znajdzie coś ciekawszego. Wzruszył ramionami na pytanie dziewczyny. - Czegoś, co mógłbym wykorzystać w ewentualnym szantażu. - uśmiechając się nieznacznie. Wstał i sięgnął na wyższe półki. - Jesteś wilkołakiem, prawda? -spytał cicho skupiając wzrok na pudłach na gorze. Nagle zahaczył dłonią o jakieś pudlu i puszka niebieskiej farby spadła mu na głowę, zalewając jego i wszystko wokół.
   Przekręciła lekko głowę, w czysto wilczym odruchu, kiedy go tak obserwowała. - Raczej nic takiego tu nie znajdziesz, wszędzie tutaj są stare, niepotrzebne już rupiecie. - Mruknęła cicho. - Aż tak bardzo widać po mnie wilkołactwo? - Zapytała marszcząc przy tym brwi. - Uważaj bo tam jest far...- zauważyła puszkę na górnej półce, ale nie zdążyła dokończyć zdania, ponieważ jej niebieska zawartość już po kilku sekundach wylądowała na Łowcy i wszędzie dookoła niego.- Wszystko w porządku? - Zapytała robiąc mimo wszystko odruchowo krok w przód i odpychając się od ściany. Gdyby podeszła jeszcze bliżej, to pewnie sama by pobrudziła się farbą, co nie było jej wcale w smak. Przyglądała się niebieskiemu chłopakowi i mimowolnie zaczęła się śmiać. Zakryła usta dłonią.- Wyglądasz jak smerf. - wypaliła nie mogąc się przed tym powstrzymać. Ta sytuacja wydawała się być wręcz, aż za bardzo komiczna.
   Emeral miała rację - w pudlach nie było nic interesującego, farba chyba ukarano go za złośliwość. Jego włosy, połowa twarzy i całe ubranie pokryte były grubą niebieska warstwą farby, a dodatkowo puszka walnęła go w główkę. - Tak chyba tak. - burknął na jej pytanie i zmrużył nieznacznie oczy wlepiając w nią oczy z niedowierzaniem, kiedy zaczęła się śmiać. Normalnie pewnie zacząłby bluźnić, ale śmiech czerwonowłosej był tak uroczy ze sam się uśmiechnął, a na jego policzkach pokazały się dołeczki. - Taka jesteś mądra? - uniósł brew i złapał za malutka puszkę szkarłatnej farby i chlusnął nią w ubrania dziewczyny. - Chyba coś się zaczerwieniłaś. - zaśmiał się cicho, łapiąc się za brzuch.
   Nie mogła przestać się śmiać. W tym momencie pomyślała sobie, że zamiast tego chłopaka powinien tu stać Blue, gdyby to on był oblany niebieska farbą jego ksywka miałaby jeszcze większy sens. Nie spodziewała się, że Łowca się uśmiechnie, bardziej spodziewała się tego, że zacznie na nią krzyczeć za to, że się z niego śmieje. Niespodzianie chłopak chlusnął w nią czerwoną farbą, a ona nie zdążyła schować się żeby tego uniknąć. Jej ubranie i ogólnie ona cała pokryta była szkarłatna farbą.- Fuuj. - Jęknęła i wytarła dłońmi z twarzy farbę, która miała na oczach. Teraz to już cała była czerwona. Czerwone włosy, czerwone ciało, jeszcze do tego się odruchowo zarumieniła, jednak na szczęście nie było tego widać.- Za co? Przecież nic ci nie zrobiłam? - Zapytała wpatrując się w niego intensywnie niebieskimi oczami. Nie czekając długo podeszła do niego i stanęła tuż przed nim. Teraz nie miała już nic do stracenia, skoro sama była już brudna. Jej trampki zabarwiły się dodatkowo na niebiesko. Była oczywiście od niego o wiele niższa. Po chwili zebrała farbę ze swojej bluzki dłońmi, po czym przesunęła nimi po torsie totalnie nieznajomego jej Nocnego Łowcy.
   Mina dziewczyny, jej spanikowany wzrok i okrągłe oczy rozbawiły go jeszcze bardziej. Humor od razu mu się nieco poprawił.- Następnym razem zastanowisz się dwa razy zanim zaczniesz się ze mnie śmiać.- wykrztusił miedzy kolejnymi atakami. Nagle wilkołaczka pobrudziła go czerwona farba, a że na jego koszulce było trochę niebieskiej, zrobił się fioletowy. Wciągnął głośno powietrze z udawanym oburzeniem. Zanurzył dłoń w leżącej niedaleko zielonej farbie i palcami zrobił jej po dwa paski na policzkach. - Jak Indianka. - wyszczerzył zęby i złapał za pędzel. Zamoczył go w trawiastej farbie i zaczął kreślić koślawe litery na ścianie "Pozdrowienia z Narnii, Lew Aslan".
   Jego rozbawienie wcale już jej się nie podobało, skoro dotyczyło tego, ze śmiał się z jej reakcji na pobrudzenie farbą. Nie potrafiła jednak przestać się uśmiechać. Komizm tej sytuacji był za wielki. - Too ty powinieneś zastanowić się dwa razy zanim zacząłeś przeszukiwać górne półki. - Odgryzła mu się przywracając przy tym oczami. Uśmiechnęła się szerzej, kiedy wciągnął głośno powietrze, po czym sama zrobiła to samo, kiedy zrobił z niej Indiankę malując na jej policzkach zielone kreski. Przez chwilę obserwowała jak chłopak bierze pędzel i zaczyna bazgrać jakiś napis na ścianie. Korzystając z chwili, ze Łowca stal do niej tyłem, zamoczyła dłonie w puszcze z zielona farbą, po czym odcisnęła ich ślady na jego łopatkach. - Teraz jesteś aniołem. - Powiedziała chichocząc przy tym. Dawno nie bawiła się tak jak w tej chwili, w sumie nigdy nie mazała się tak z kimś farba, nawet w dzieciństwie.
   Cała ta zabawa z mazaniem siebie i wszystkiego wokół farba była doprawdy fascynująca. Robili przy tym niezły bałagan, ale nie obchodziło go to zbytnio- gospodarz zamknął go w piwnicy to teraz coś odmaluje ( ba duum tss). Kiedy poczuł drobne dłonie dziewczyny na plecach zaśmiał się cicho. - Bliżej mi do szatana, ale jak tam sobie chcesz. - odwrócił się do niej przodem i maznął pędzlem po jej szyi i ramionach. - Więc chodź pomaluj mój świat... - zanucił z uśmiechem i zaśmiał się cicho, potrząsając głowa, tak ze niebieska farba zaczęła pryskać na wszystkie strony.
   Bawili się niczym takie małe dzieci, babrząc wszystko dookoła i nikt ich nie widział, co naprawdę było świetną sprawą. - To zależy z której strony na to spojrzeć. - Wzruszyła ramionami, kiedy nazwał się szatanem. W końcu szatan również był kiedyś aniołem, tylko został zrzucony z nieba. Aż miała ochotę go zapytać, czy bolało go jak spadł z nieba, ale się powstrzymała. Zaśmiała się głośniej i mimowolnie się trochę skuliła, kiedy przesunął pędzlem po jej szyi, miała łastotki. - Na żółto i na niebieeskoo.- zawtórowała mu w nuceniu. Jej głos był miły dla ucha, chociaż ona sama twierdziła, że śpiewać nie umie. Pisnęła znowu, kiedy Łowca potrząsnął głową, kropkując ją farbą. Rozejrzała się dyskretnie po piwnicy zastanawiając się jak może się na nim odegrać za ta farbę. W końcu jej wzrok zatrzymał się na jeszcze jednej puszcze farby. Nie czekając długo złapała ją w dłonie, otworzyła, przekręciła do góry dnem, stanęła na palcach i położyła na jego głowie, zanim zdążyła do końca wypłynąć. Teraz jeśli chłopak chciał się ruszyć, to mógł albo trzymać puszkę żeby farba się nie wylała na jego głowę, albo ja puścić i wylać ją na siebie.
   Uśmiechnął się do niej uroczo, cała złość uleciała z niego niczym z przekutego balonika, kiedy miał dobry humor stawał się zupełnie inna osoba.- Z każdej strony przypominam demonisko, uwierz, mała. - zaśmiał się cicho, puszczając jej oko. Nie pamiętał kiedy ostatnio się tak dobrze bawił z inna żyjącą istota. Zalasa go fala ciepła kiedy dziewczyna zakończyła jego piosenkę, spodobał mu się jej głos. Pomyślał, że brakuje tylko żółtej farby, kiedy puszka wylądowała na jego głowie. W ostatniej chwili złapał ją dłońmi, tak żeby całość nie wylała się na niego. Po całej twarzy leciały mu stróżki żółtej farby. Chciał dorwać Emcie, ale jego ręce były zajęte. Pochylił się, zdejmując puszkę ze swojej głowy i chlusnął czerwonowłosą.- Dobrze byłoby mi w blondzie? - zaśmiał się, pilnując żeby farba nie dostała mu się do ust.
   Chłopak był uroczy, kiedy tak się uśmiechał, ona z reszta też. Przez ta chwilę zabawy, mogli zapomnieć o całym, bożym świecie dookoła nich i o ich zamartwieniach. - Przestań mówić do mnie "mała", jestem Emeral. - Powiedziała rumieniąc się przy tym lekko, dla podkreślenia swoich słów podeszła do ściany i napisała na niej palcami swoje imię. Zaśmiała się dźwięcznie, znowu, kiedy złota farba zaczęła płynąc po jego głowie. Zrobiła krok do tylu, tak na wszelki wypadek, jakby chciał ją złapać czy coś. Splunęła na podłogę, kiedy żółta farba dostała się do jej ust. - Fuuuj. - Wytarła usta wierzchem dłoni, tylko bardziej rozmazując przy tym farbę.- To ohydne. - Skrzywiła się nieco, ale jej wyraz twarzy musiał wyglądać komicznie. Dopiero po chwili znowu zawiesiła spojrzenie na Łowcy i zakryła usta parskając śmiechem na jego widok.
   Zwykle dla nowo poznanych osób był oschły i złośliwy, nawet jeśli humor mu dopisywał, tylko niektórzy, tacy jak Emeral, stanowili wyjątek. - Ale ty jesteś mała. - z jego ust wyrwał się stłumiony śmiech. Nie uważał tego za wadę, a wręcz przeciwnie - to wydawało mu się takie... słodkie. - Emeral - powtórzył unosząc jedna brew. Zauważył delikatne rumieńce na jej policzkach, choć w większej części pokryte były one farbą. - Pasuje Ci.. Jestem Augustus, gdybym miał przyjaciół mówiliby do mnie Gus. - podszedł do niej i nakreślił plusa obok imienia Emci, następnie dopisał "Gus". - Teraz maja nasze tajne pseudonimy. - uśmiechnął się szeroko, ukazując upaćkane farbą zęby. Kiedy wilkołaczka zaczęła się z niego śmiać, zawtórował jej rechotem, od którego bolał go już brzuch. - Wyglądamy jak ofiary małego dziecka kochającego kolorowanki. - stwierdził, gdy już się nieco uspokoił.
   Ona zwykle przy nowo poznanych praktycznie się nie odzywała i nic nie robiła. Tak samo jak panicznie bała się czyjegoś dotyku, a o dziwo teraz zwyczajnie nawet sama z siebie tykała Gusa, brudząc go farbą. - Co z tego? Mały człowiek też jest człowiekiem! - Powiedziała robiąc udawanie obrażoną minę. - Augustus. - Powtórzyła cicho jego imię naśladując przy tym jego ton głosu, kiedy on powtórzył jej imię. Przekręciła głowę na bok patrząc jak chłopak dopisuje swoje imię na ścianie obok jej imienia. - Teraz wiedzą kto pokolorował ten świat. - Powiedziała, po czym znów zaczęła się śmiać na widok jego kolorowych zębów. Ją również bolał brzuch od śmiania się, więc oparła się dłonią o ścianę.- Wyglądamy jakbyśmy wpadli pod tęczowy wodospad. - Powiedziała, kiedy też się względnie uspokoiła. Na ścianie pozostał odcisk jej dłoni, kiedy ja odsunęła od ściany.
   Choć na początku ten wieczór wydawał się być beznadziejnie nasiąknięty alkoholem, teraz mógł spokojnie stwierdzić że warto było przyjść na imprezę. - Mali ludzie i małe wilkołaki mają bliżej do piekła. - zaśmiał się bo Emeral technicznie nie była człowiekiem i poruszył znacząco zabarwionymi na żółto brwiami. Przeszło mu przez myśl, że mogą się nie domyć, ale aktualnie nie bardzo go to ruszało. - Brakuje tylko jednorożców. - stwierdził wydymając śmiesznie usta. Docisnął swoja dłoń do odcisku reki Emeral. - Twoja dłoń jest taka malutka... - uśmiechnął się szeroko, jego wielkie łapy były trzy razy większe od jej drobnych rączek. - Teraz przydałoby się uciec zanim wytrzeźwieją i nas dorwą...- położył palec na brodzie jak gdyby się zastanawiał.
   Przyszła do tej piwnicy z zamiarem posiedzenia w samotności, a jak to się skończyło? Śmiała się do rozpuku z nieznanym jej nigdy wcześniej Łowcą i razem z nim toczyła wojnę na farbę. - A wiec do jednak mnie bliżej do diabła, niż tobie. - Powiedziała i spojrzała mu na chwilę prosto w oczy, tym swoim intensywnie niebieskim spojrzeniem. Technicznie rzecz biodrąc była człowiekiem zarażonym lykanotropią. - Jednorożców i nyan cata. - nie przestawała się uśmiechać. Obserwowała jak chłopak dociska swoją dłoń do odcisku jej dłoni na ścianie. - Malutki człowiek, malutka dłoń. - Mruknęła zaciskając usta w wąska kreskę starając się nie uśmiechać. - No ciekawe jak chcesz się wydostać z zamkniętej od zewnątrz piwnicy. - Powiedziała zerkając w stronę masywnych drzwi.
   Odgarnął do tylu wielokolorowe włosy, które zaczęły włazić mu do oczu. - Ty nie jesteś ani trochę szatańska. - stwierdził i uśmiechnął się przy tym nieznacznie. Spojrzał na twarz Emeral, miała naprawdę ładne oczy – duże, okrągłe i tak niebieskie jak niebo w najbardziej pogodny dzień. Zaśmiał się na jej uwagę. Nyan cat i jednorożce, temat rozmowy godny przedszkolaków. Rozejrzał się po pomieszczeniu, starając się wyłapać coś czym można by wywarzyc drzwi, był gotów się do tego posunąć, byle tylko zrobić na złość gospodarzowi. Niestety w piwnicy nie było żadnych ciężkich przedmiotów. - Poddaje się. - stwierdził udając załamanego. - Chyba farba przesiąknęła mi do mózgu. - teatralnie położył dłoń na czole i osunął się na (brudna) ziemie, jak gdyby zemdlał.
   - Ani trochę szatańska? Niektórzy mówią, ze kolor moich włosów jest kolorem szatana.- powiedziała marszcząc przy tym śmiesznie brwi. Aktualnie jej włosy i tak nie były całe czerwone, tylko miały różnie odcienie i kolory przez farbę. Nie spuszczała wzroku z chłopaka, a kiedy osunął się na podłogę podeszła do niego nieco bliżej i trąciła go czubkiem trampka. - Ta podłoga to jeden wielki syf, wiem coś o tym bo na niej siedziałam. Nie polecam. - Mruknęła, patrząc na niego z góry (chociaż w tym momencie, kiedy siedział miała na to szanse ). - Do czego przesiąknęła ci farba? - Zapytała retorycznie dla zaczepki, sugerując tym samym ze chłopak nie miał mózgu ( a sory, ty nie masz mózgu ). Wciąż tykała go butem czekając na jakąś jego reakcje.
   Podłoga rzeczywiście była cała usyfiona i zakurzona. Gdyby był pedantyczny z pewnością dostałby zawalu serca. - Aktualnie masz włosy jednorożca. - zaśmiał się cicho patrząc na dziewczynę, która dźgała go co chwila butem. Na jej komentarz zmrużył niby groźnie oczy i osiadł nadal na nią patrząc. - Jak śmiałaś podważyć autorytet mojej mądrej główki? - mruknął sarkastycznie wydymając wargi niczym przemądrzały dupek. Nie wytrzymał jednak długo z taką miną, a na jego twarz wpłynął szeroki rozbawiony uśmiech. Szybkim ruchem złapał dziewczynę za nadgarstki i pociągnął ją do siebie. Delikatnie, ale na tyle mocno żeby straciła równowagę. Gdy na nim wylądowała przekręcił się tak ze to Emcia leżała na podłodze, a on wisiał nad nią. – Leżysz. - zaśmiał się cicho przekrzywiając głowę.
   - A może ja jestem jednorożcem? - Zapytała śmiejąc się przy tym cicho. Ostatnimi czasu dawno się tyle nie śmiała, ile w tym momencie. - Tak, śmiałam.- powiedziała z zadowoleniem w głosie. Dźgała go jeszcze przez chwilę butem i chciała się już od niego odsunąć, kiedy nagle złapał ja za nadgarstki.- Co ty robisz...? - Nie dokończyła tego pytania, ponieważ już po chwili leżała pod nim na ziemi. Wzięła głęboki wdech zdając sobie sprawę ze swojego położenia, po początkowym szoku, spowodowanym tym nagłym zwrotem akcji.- Zaraz będę cała brudna... - jęknęła. Na razie udało jej się z siebie wyrzucić tylko tyle. Mimo wszystko naprawdę miała dość duże uprzedzenie do bliskości osoby, więc ta pozycja w której się znaleźli była dla niej dość niekomfortowa.
   Uśmiechnął się na jej uwagę. - Jednorożce są okropne, wiec raczej nie możesz być jednym z nich - stwierdził krotko. Polubił Em, choć znali się tak krótko. Kiedy dziewczyna spojrzała na niego z lekkim przerażeniem w oczach jego usta wygięły się w uśmiechu. - Jesteś cała w farbie, a na dodatek niedawno jeszcze siedziałaś na tej ziemi, brudniejsza już nie będziesz. - zaśmiał się z niedowierzaniem, bo to było oczywiste. Dziewczyna nie wydawała się czuć dobrze w takiej pozycji, a że nie chciał sprawić żeby było jej niekomfortowo po chwili odsunął się od niej, puszczając jej dłonie i położył się obok, zakładając ręce za głowę, wbijając wzrok w sufit. - Jeżeli mam tu siedzieć z kimś całą noc to ciesze się, że padło na ciebie. - mruknął uśmiechając się lekko - Większość istot doprowadza mnie do szalu.
   - Czemu uważasz ze jednorożce są okropne? - Zapytała. Słynęła właśnie z tej swojej zbyt dużej ciekawości, która przeważnie nie miała granic i przez którą wpadała w jakieś kłopoty. Dobrze jej się z nim rozmawiało, chociaż że się dopiero poznali, więc było to dość niespotykane zjawisko. Podchodziła dość sceptycznie do obcych. Obecność w tej piwnicy, w zamknięciu dziwnie na nią wpływała. Patrzyła na chłopaka z dołu, trochę spłoszona, kiedy tak nad nią wisiał trzymając jej nadgarstki. Prychnęła cicho słysząc to ze brudniejsza już nie będzie, jednak oczywiście zarumieniła się znowu lekko. Odetchnęła z ulga, kiedy ja puścił i położył się obok. Zerknęła na niego kątem oka, po czym położyła się na boku, żeby lepiej go widzieć. Nie znał jej tak naprawdę, a już powiedział, że cieszy się z jego towarzystwa... Uśmiechnęła się delikatnie słysząc jego słowa.- Ja tam jednak wolałabym siedzieć sama. - stwierdziła nagle udawanie poważnym tonem, ciekawa co on na to powie. Na jej twarzy mimo wszystko wciąż igrał uśmieszek, którego powstrzymać nie mogła.
   Nie lubił jednorożców podobnie jak koni, które przecież są ich krewnymi. - To najnudniejsze, najbardziej beznadziejne stworzenie na świecie. - uśmiechnął się nieznacznie, wzruszając ramionami. Dopiero się poznali, a już: zrobił z siebie idiotę, bił się z nią na farbę, rozwalił całą piwnice i rozmawiał o jednorożcach. Można by nazwać to dość ciekawym początkiem znajomości. Katem oka zauważył jej uśmiech i urocze rumieńce.  Zmrużył oczy, kiedy Em stwierdziła, ze wolałaby być tu sama i otworzył usta, jak gdyby był wielce oburzony. - Jak możesz, ty mały zdradziecki jednorożcu...? - wyszeptał dramatycznie i odwrócił się plecami do czerwonowłosej. Pociągnął nosem, jakby był małym dzieciaczkiem. - W takim razie od teraz jesteś tu sama. - mruknął nadal grając zrozpaczonego.
   Nie miała nic do koni, ani jednorożców, tak samo jak do jednorożcolam. - No cóż, jeśli tak sądzisz. - Wzruszyła nieznacznie ramionami, a czerwone włosy upaćkane farbą opadły jej na twarz. Nie chciało jej się na razie ruszać, wiec tylko dmuchnęła w nie mając nadzieje, że tak chociaż przesunie je z linii oczu, żeby mogła coś widzieć. - A jednak jestem jednorożcem? Weź ty się w końcu zdecyduj! - Nie wytrzymała parskając śmiechem. - Ej, no, jeśli zostaniemy tutaj na zawsze to pomysł, kiedyś skończy nam się powietrze, albo jedzenie z puszek! Dłużej pożyła by jedna osoba niż dwie. - Powiedziała i szturchnęła go lekko w bok, kiedy się odwrócił do niej tyłem. - Wiesz... Zużywasz moje powietrze! ...i te sprawy! - Dudała jeszcze po chwili wpatrując się w jego plecy i tył jego głowy.
   Skulił się lekko, wydymając wargi. Nie mógł się powstrzymać i uniósł lekko kąciki ust, kiedy usłyszał dźwięczny śmiech Emeral. - Może i tak, ale co by to było za życie? Z kim lałabyś się farba? - zaśmiał się cicho, nie mogąc się powstrzymać i odrobinę odwrócił ku niej głowę, mrugając niewinnie. - Czułabyś się samotna i w końcu byś oszalała, wiec chyba lepiej pomęczyć się tu ze mną, co? - wyszczerzył zęby i usiadł na ziemi przeciągając się. - No ale zaraz naćpamy się ta farbą, bo strasznie cuchnie, wiec spróbuje otworzyć drzwi. - Wstał i wziął mały drucik z polki pod sufitem. Wiele razy robił wytrychy, wiec nie było to dla niego jakoś straszna filozofia. Po chwili zamek pościł. - Taaa daam ! - zaćwierkał uśmiechając się szeroko do Emci.
   - Może lałabym się farbą sama ze sobą, hm? Pomyślałeś o tym? Przecież tak też się da. - Powiedziała uśmiechając się przy tym szeroko. - Szaleństwo nie jest aż tak złe. - Mruknęła i usiadła powoli na ziemi wtedy, kiedy i on to zrobił. Była jeszcze bardziej brudna niż przed chwilą.- Cudem będzie jeśli uda nam się domyć. - Powiedziała marszcząc brwi i zerkając na siebie, a potem na niego. Podążała niebieskim spojrzeniem za chłopakiem, kiedy podszedł do drzwi. Mail rację co do zapachu farby. Strasznie zaczynało to drażnić jej wyczulony węch, przez co zaczynała boleć ją głowa. Maila nadzieję, że Gusowi uda się otworzyć drzwi. Kiedy zamek puścił usłyszała znajomy dźwięk otwieranych drzwi i odwzajemniła uśmiech Łowcy. Mozolnie zebrała się z podłogi i podeszła do niego opierając dłonie o biodra.- Nie mogłeś tego zrobić od razu? - Zapytała patrząc mu prosto w oczy. Jeśli umiał robić wytrychy, to mógł ich wypuścić już dawno.
   - Nie byłoby tak fajnie. - zaśmiał się cicho i rzucił drucik na ziemie. - To zależy... - stwierdził na jej wypowiedz o szaleństwie - Czasem to niekorzystnie wpływa na... otoczenie wokół. - zakończył puszczając jej oczko. Zanim wyszedł złapał jeszcze za butelkę jakiegoś alkoholu. - To co, chcesz iść na spacer? Plaża, czy coś? Mam dość tego domu. - odwrócił lekko głowę w jej stronę i napił się łyka alkoholu, przeciskając się między tańczącymi ludźmi, zbyt pijanymi żeby zwrócić na nich uwagę.  Wyciągnął rękę z butelka w jej stronę.
   Parsknęła cicho nieco rozbawiona, po czym wyszła z piwnicy. - Spacer? - Uniosła pytająco brwi nie do końca do tego przekonana.- Zobacz jak my wyglądamy... Jeszcze ktoś zadzwoni po policję, ze dwójka jakiś wariatów łazi po mieście. - Mruknęła również przeciskając się między ludźmi w stronę wyjścia. Spojrzała na butelkę, która podsunął w jej stronę Gus. Wiedziała, że nie powinna pić, nie potrafiła pić. Ostatnio jej picie nie kończyło się dobrze, jednak miała zbyt słabą silną wolę żeby odmówić. Z westchnieniem wzięła od niego butelkę. Napiła się trochę alkoholu dopiero kiedy znaleźli się na zewnątrz.
   Odetchnął z ulgą świeżym powietrzem, które było jak miód dla jego płuc, przez dłuższy czas meczący się ze smrodem farby, potu albo alkoholu. Wieczorne powietrze było dosyć cieple, a na niebie nie było nawet jednej chmurki. - Oj no weź, mało wariatów żyje w tym mieście? Po nikogo nie zadzwonią... - westchnął odgarniając niebiesko kosmyk ze swojej twarzy. - No weź... - uśmiechnął się do niej widząc jej niepewna minę - Nie zamorduje cie przecież... już miałem doskonalą okazje i nadal żyjesz .- trącił ja lekko łokciem.
   Ból głowy zelżał, kiedy tylko znaleźli się na zewnątrz, na świeżym powietrzu. Przeczesała dłonią włosy, które posklejane były różnego koloru farbami. Wciąż wahała się nie wiedząc co odpowiedzieć chłopakowi. Przewróciła oczami, kiedy trącił ją łokciem, po czym oddała mu, tak samo dając mu kuksańca w bok. - Nie mam pewności czy mnie nie zabijesz, w końcu podobno nie lubisz jednorożców, a tak mnie nazwałeś. - Powiedziała przysuwając butelkę z alkoholem do ust. Upiła z niej trochę, patrząc równocześnie w jego oczy dość wyzywająco.
   Ludzie rzeczywiście gapili się na nich zszokowani, niektórzy byli rozbawieni, inni zniesmaczeni, ale ani trochę go to nie ruszało. Po co przejmować się opinią ludzi, skoro większość i tak będzie cie krytykować, nieważne jak idealny będziesz? To było dość zdrowe podejście. Emeral wyraźnie się wahała, co trochę go zaskoczyło i tak odrobinkę, minimalnie zasmuciło. - Gdybym miał to zrobić, to na pewno w piwnicy, więcej możliwości. - zaśmiał się cicho, patrząc w jej twarz. - Ktoś tu lubi dobry alkohol... zostawisz trochę dla mnie? - wydał wargi, robiąc wielkie proszące oczy.
   Nie lubiła zwracać na siebie uwagi ludzi, więc nie za bardzo jej się podobał fakt, iż tyle osób się na nich gapiło. - Więcej możliwości? Jakich? - uniosła pytająco brwi ciekawa co takiego miał na myśli. Uśmiechnęła się słysząc jego słowa o alkoholu.- Nie! To jest mój ssskarb. - Powiedziała i przytuliła butelkę do swojej piersi, przy okazji brodząc ją również trochę farbą. Nie miała zamiaru przełamać się przez te jego maślane oczy, które robił stojąc przed nią.
   Dobre było to, że wszyscy schodzili im z drogi, jak gdyby byli trędowaci. Uśmiechnął się złośliwie do jakiejś starszej pani, która wciągnęła z oburzeniem powietrze jak tylko ich zobaczyła. - Tortury, farba, brak świadków, farba, krzyki, farba...- wymieniał kiwając nieznacznie głową na boki. Zaśmiał się, gdy dziewczyna zacisnęła ręce na butelce, jak gdyby była najcenniejszym skarbem. Nie był do końca pewny dokąd idą i chyba cud sprawił ze trafili akurat na niemal opustoszałą plaże. - Ja tu usycham z pragnienia...- zaczął oddychać za szybko i spojrzał niby błagalnie na Em. - Chcesz żebym umarł? - wydal usta i opuścił głowę.
   Idąc starała się trzymać jakoś bardziej z tylu, chowając się za chłopakiem. - Dużo tej farby było i tak. - Powiedziała śmiejąc się przy tym cicho. - Kręcą cie tortury farbą bez świadków? - Zapytała nie mogąc się przy tym nie uśmiechnąć. Przystawiła butelkę do ust upijając powoli z niej łyka, obserwując jak chłopak "usycha".- Poproś ładnie... Najlepiej na kolanach. - Powiedziała po chwili namysłu, wciąż się w niego wpatrując. - Wtedy przemyśle to, czy chce żebyś umarł, czy nie. - Zdecydowanie robiła się bardziej śmiała po piciu procentowych trunków.
   - Oczywiście. - zaśmiał się cicho, wskazując na swoje poplamione ubrania - Świat już nigdy nie wyda ci się szary. - dodał mrużąc oczy gdy dziewczyna specjalnie upiła trochę alkoholu. Uniósł brwi na jej wypowiedz. Jeżeli myślała, że się na to nie zdobędzie, to bardzo się myliła, nie dość, że był trochę podpity, to jeszcze chciał ją odrobinkę zawstydzić. Uklęknął przed nią, ujmując w dłoń jej drobną łapkę. - Czy byłaby pani tak mila, żeby obdarzyć mnie odrobina tego jakże zacnego trunku jakim jest tania whiskey, gdyż usycham z pragnienia? - zapytał teatralnym głosem, niczym jakiś rycerz proszący damę o małżeństwo.
   - No pewnie, w końcu pomalowaliśmy razem świat na żółto i niebiesko.- powiedziała i machnęła przy tym wolną ręka, gestykulując. Specjalnie upiła łyk alkoholu żeby go trochę podręczyć. Spojrzała na niego zdziwiona, kiedy naprawdę padł przed nią na kolana i złapał ja za rękę. Momentalnie spłonęła rumieńcem. Miał szczęście, że byli sami na tej plaży, pewnie gdyby byli w miejscu publicznym, gdzie było pełno ludzi, to pewnie by go udusiła na miejscu. - Hm... Skoro tak ładnie prosisz. - Powiedziała zadzierając nieznacznie podbródek do góry, niczym jakaś wielka dama dworu. - Możesz napić się łyka, znaj łaskę pani. - powiedziała ciągnąc tą teatralna scenkę i wyciągnęła w jego stronę swoja cenna butelkę.
  Zagryzł wargę, żeby powstrzymać się od śmiechu, kiedy czerwonowłosa zarumieniła się intensywnie. Chyba nikt nie widział, co wyprawiaj, może to i dobrze, bo mógłby go ktoś poznać. - Dziękuje o najłaskawsza. - pochylił lekko głowę i wziął butelkę od dziewczyny, z powrotem stajać normalnie na nogach. Upił kilka sporych łyków i oblizał usta ze smakiem, kiedy tylko oderwał się od butelki. - Teraz tego nie dostaniesz, mała złośliwa kolorowanko. - zarechotał, łapiąc się za brzuch. Po chwili czknął głośno, a jego oczy zrobiły się okrągłe z zaskoczenia, musiało wyglądać to naprawdę komicznie.
   Dobrze, że nie mieli publiki, bo jeszcze potem by żałowali tego co robili. - ej! - Pisnęła zirytowana, kiedy zabrał butelkę i wypił z niej kilka łyków.- To nie jest fair! - Wręcz krzyknęła oburzona, przysuwając się bliżej niego i uczepiając się jego ręki w której trzymał trunek. Była oczywiście za niska żeby cokolwiek zdziałać. Nic nie mogła zrobić. Nagle zamarła słysząc jego czknięcie i malujące się na jego twarzy zaskoczenie. - Karma. - Powiedziała i tyknęła go lekko w tors. Jej śmiech odbił się echem po plaży.
   Podniósł butelkę do góry, dobrze wiedząc, ze dziewczyna go nie dosięgnie nawet jak stanie na palcach.- To jest jak najbardziej fair. - stwierdził unosząc brwi. Czkawka była wyjątkowo złośliwa i dodatkowo nie chciała zniknąć. - Hej to – czknięcie. - nie jest aż tak – czknięcie. - zabawne....- dokończył z trudem łapiąc oddech. Chciał cofnąć się o krok, a ze stali na skraju wydmy poleciał do tylu i zaczął zsuwać się po suchym piasku.
   - No weź, Gus, nie rób mi tego! - spróbowała stanąć na palcach żeby dosięgnąć butelkę, ale oczywiście nic z tego.- To jest bardzo zabawne. - powiedziała szczerząc się przy tym szeroko. Czkawka chłopaka była wręcz komiczna. Zachwiała się niebezpiecznie na skraju wydmy, kiedy nagle Łowca się cofnął i zaczął zsuwać się po suchym piasku, dzięki temu na chwilę stal się od niej niższy. Oczywiście skorzystała z okazji i zabrała mu butelkę z dłoni. Wolną ręka pomachała lekko w jego stronę i bez przeszkód napiła się znowu procentowego napoju, który ją rozluźniał.
   Posłał jej triumfalne spojrzenie, nie miał zamiaru jej ustąpić, nie tym razem. Niestety, wszystko się pokomplikowało, kiedy zsunął się nieco po piasku. Ani się obejrzał, a butelkę z jego dłoni zniknęła. - Jak to jest... – czknięcie.- ...patrzeć na kogoś z góry? - zaśmiał się, co brzmiało trochę dziwnie po kolejne salwy śmiechu przerywane były przez czknięcia. - Radze ci uciekać. - mruknął widząc jak przystawia butelkę do ust, mógł wziąć ze sobą więcej alkoholu. - Bo ja cie dorwę... - przerwało mu kolejne czkniecie, kiedy próbował jednocześnie dostać się z powrotem na sama górę.
   - Dziwnie. - Przyznała szczerze, rzadko kiedy miała możliwość patrzenia na kogoś z góry. Z jej wzrostem praktycznie każdy był od niej wyższy i nie mogła nic na to poradzić. Chodzenie na szpilkach nie było dla niej, jeszcze by sobie nogi połamała przez to. Nie przestawała się śmiać obserwując czkającego chłopaka. Zrobiła parę kroków w tył, kiedy poradził jej uciekać. Tym razem nie miała zamiaru tak szybko oddać mu butelki, w której poza tym i tak już nie zostało wiele alkoholu. Z uśmiechem na ustach znów wypiła z gwinta parę łyków trunku. Uważnego spojrzenia nie spuszczała z Gusa, który starał się dostać znowu na górę. Musiała mieć się na baczności, żeby moc w odpowiedniej chwili mieć możliwość ucieczki przed nim.
   Zamrugał kilkakrotnie unosząc brew. Albo nie zrozumiała, że miała być to kąśliwa uwaga na temat jej wzrostu, albo totalnie się nią nie przejęła i to podobałoby się Gusowi. Dziewczyna pila jego biedny, kończący się alkohol jakby nie było jutro. Po króciutkiej chwili wspiął się na szczyt wydmy, a jego usta wygięły się w pozornie złowrogim uśmiechu. - No oddaj buteleczkę, zanim wujek Augustus wezwie łaskotkowego potwora... - zaczął iść w jej stronę.
   Tak naprawdę nie przeszkadzało jej bycie niskim. Miało to wiele plusów... Minusow również, ale ćśś. Podpijała alkohol obserwując starania Nocnego Łowcy, któremu w końcu udało się wspiąć na wydmy. - Aa, w życiu. - Mruknęła zaczynając się cofać. Zmrużyła oczy obserwując uważnie Gusa. Nie miała zamiaru dać się tak łatwo złapać, szczególnie, że miała łaskotki, co nie za bardzo było jej w smak.
   Emeral najwyraźniej nie zamierzała mu oddać alkoholu, którego zostało już niewiele. Zatarł ręce, mrużąc oczy i w kilka sekund do niej doskoczył, czkając co kilka chwil. Zanim się zorientowała dźgnął ja lekko w brzuch, zabierając jej butelkę i szybko wypił resztkę whiskey. - Mmm, było pyszne. - zmrużył oczy oblizując usta. Zaśmiał się widząc minę dziewczyny. - Zastanawiam się czy cie ułaskawić i nie zaatakować...- położył palec na brodzie i odkręcił wodę z prysznica pod którym akurat stalą Em.
   Nie zamierzała mu oddać butelki, jednak oczywiście nie miała zbyt dużych szans z Augustusem. Mimo, że się cofnęła, on i tak doskoczył do niej w krótkiej chwili. - Ej, nooo! - Jęknęła zirytowana, kiedy dźgnął ją w brzuch, zabrał jej whisky i wypił wszystko. Zrobiła zawiedziona minę, zdając sonie sprawę z tego, że właśnie w tym momencie skończył się im alkohol. Krzyknęła nagle zaskoczona, ponieważ strumień zimnej wody chlusnął na nią spod prysznica, który za nią stał. Już po kilku sekundach była przemoczona do suchej nitki. Farba zaczęła mieszać się z woda i spływać razem z nią na ziemię. Czerwonowłosa przez chwile patrzyła zszokowana na chłopaka, który zafundował jej lodowatą kąpiel, po czym nie namyślając się długo złapała go za bluzkę i przyciągnęła do siebie, wciągając przy tym pod prysznic. Nie miała zamiaru moknąc tak sama.
   Puścił jej oczko, kiedy spojrzała na nim tymi swoimi niebieskimi tęczówkami. Alkoholu w butelce nie zostało już wiele, wiec tak naprawdę niewiele straciła, nie wspominając o tym, że to przecież Emcia większość wypiła. Woda musiała być chłodna, czuł pojedyncze drobne krople, który moczyły przód jego koszulki. Przynajmniej wiedzieli, ze farba się łatwo zmywa. Nagle Em przyciągnęła go do siebie z taka siłą o jaka by jej nie podejrzewał. Wpadł na nią, odruchowo obejmując ją w pasie żeby żadne z nich nie straciło równowagi. Woda była lodowata, ale przyjemnie oczyszczała jego włosy i ciało z farby. Uśmiechnął się lekko unosząc głowę, tak żeby woda zalała mu twarz. – Mm, od razu czuje się oczyszczony. - zaśmiał się i szybko puścił czerwonowłosa, kiedy zorientował się, że nadal ja trzyma.
   No i co z tego, że wypiła większą zawartość tej butelki? To była tylko jedna, średnia butelka na dwie osoby, nic wielkiego. Kiedy tak stała pod tą lodowatą wodą, na jej ciele pojawiły się ciarki. Świetnie zdawała sobie sprawę z tego jaka była silna, kiedy chciała, w końcu była wilkołakiem, dlatego z taką łatwością przyciągnęła do siebie Gusa. Zaśmiała się dźwięcznie, kiedy po nim również zaczęła spływać farba wraz z wodą. Wyglądali niczym takie dwa tęczowe wodospady. Patrzyła na niego spod zmrużonych powiek, na jej ciemnych rzęsach perliły się krople wody, gdy wpadł na nią i ją objął. Wstrzymała oddech na kilka dłuższych sekund, wpatrując się w niego, kiedy tak stali. Otrząsnęła się z lekkiego szoku, dopiero wtedy kiedy ją puścił. - Tak, czuj się oczyszczony, ze wszystkich swoich grzechów i kolorów. - mruknęła cicho, po czym sama zamknęła oczy, wystawiając bardziej twarz w stronę wody.
   Naprawdę mógł wziąć więcej alkoholu. Zwykle po procentach mu nie odbijało, ale wiadomo - odrobinę się rozluźniał. Woda coraz bardziej chłodziła jego ciało, a włosy zaczęły opadać mu na twarz uroczymi kędziorkami. Farba już niemal spłynęła z jego twarzy, ciuchy to dużo twardszy orzech to zgryzienia. Zauważył, że Emeral nie przepadała za dotykiem, ale nie odsunął się od niej, żeby nadal być w zasięgu prysznica. - Ja i grzechy ? Pff. - zaśmiał się i odgarnął jej z twarzy mokry kosmyk czerwonych włosów.
   Ona po alkoholu była zdecydowanie bardziej wyluzowana niż na trzeźwo. Nie przeszkadzała jej wtedy tak bardzo obecność drugiej osoby. Uchyliła powieki i zauważyła jak włosy zaczynają kręcić mu się na głowie. Uśmiechnęła się mimowolnie widząc te jego urocze kędziorki. - A więc w ogóle nie grzeszysz? - uniosła brwi do góry w pytającym geście, w jej głosie można było świetnie wyczuć ironię. Każdy grzeszył, taki już był świat w którym właśnie żyli. Spuściła na chwilę wzrok speszona, kiedy odgarnął jej z twarzy mokry kosmyk włosów, które tak samo jak jego, przez to że były mokre, miały tendencje do kręcenia się. Zarumieniła się przy tym nieznacznie, co oczywiście było bardziej widoczne przez brak farby na jej twarzy. Zdecydowanie zbyt często się rumieniła, co ją już zaczynało denerwować.
   To było oczywiste, że każdy grzeszył w mniejszym lub większym stopniu, ale jednak, bo taka była natura każdej człowiekopodobej istoty. Uśmiechnął się lekko na widok jej rumieńców, widział je teraz dużo wyraźniej niż przez resztę wieczoru, kiedy to jej twarz pokrywała farba. To było zabawne i urocze, że jej ciało reagowało w taki sposób na kontakt z inna osoba. - Jestem grzecznym chłopcem, oczywiście tylko wtedy, kiedy mam z tego korzyści. - dodał szczerząc się znacząco i po chwili wyszedł spod prysznica. Jego dłonie, twarz szyja i włosy były już w miarę czyste, ale ubranie wymagało prania. Potrząsnął mokrą głową i odgarnął swoje włosy do tyłu. - Dobrze ze jest ciepło bo byśmy zamarzli. - powiedział spoglądając na Emcie tymi swoimi magnatyzującymi oczami.
   Dotknęła dłońmi rozgrzanych policzków, wciąż nieco speszona. Pewnie w normalnych warunkach by już dawno zwiała, ale w tej chwili jakaś wyższa siła jej na to nie pozwalała. Jej ciało już odruchowo samo reagowało przy bliskim kontakcie z innymi. - Oh, tak widziałam jaki jesteś grzeczny. - Parsknęła śmiechem nie mogąc się powstrzymać i zakręciła prysznic z którego od razu przestała płynąc woda. - No nie wiem czy pranie coś na to poradzi. - Mruknęła cicho pod nosem patrząc na swoje ubranie, które było zabarwione na rożne kolory i jeszcze dodatkowo kleiło się do jej ciała uwydatniając jej drobna, ale zgrabna sylwetkę. Pokiwała powoli głową słysząc ze "dobrze ze jest ciepło". Uniosła lazurowe spojrzenie i znów zatrzymała je na oczach chłopaka, które były takie hipnotajzing. Po chwili zrobiła parę kroków do przodu i zeszla na piasek, praktycznie od razu jej trampki się w nim zapadły sprawiając wrażenie, ze jest jeszcze niższa niż zazwyczaj.- I co teraz? - Zapytała zerkając w stronę morza, którego fale spokojnie uderzały o brzeg wydając przy tym miły dla ucha szum.
   W pewnym sensie cieszył się, że dziewczyna nie zwiała, ani nie obrzuciła go żadnym kąśliwym komentarzem. On sam zwykle był złośliwy dla innych, ale przy Emeral było trochę inaczej, wydawała się zbyt emciowata, żeby prawic jej sarkastyczne uwagi. - Jesteś kobieta, to wy macie lepszą pamięć do zapamiętania takich głupot, ja wiem tylko żeby nie wrzucać czerwonek skarpetki do jasnego prania. - zaśmiał się cicho i odruchowo wyjął z kieszeni paczkę fajek, jedna z nich wkładając miedzy usta. Po chwili zerknął na nią marszcząc brwi. - Chyba się nie zapali. - wyszczerzył się głupkowato - Ale skoro jesteśmy mokrzy to można by popływać w morzu, hmm.. - przekrzywił głowę mrugając niewinnie i posłał Em łobuzerski uśmiech.
   Prychnęła cicho słysząc jego słowa.- Twoja żona na pewno będzie miała z ciebie wielki pożytek z taka wiedza jaką posiadasz. - powiedziała, oczywiście pół żartem. Uśmiechnęła się szeroko widzą, ze papieros chłopaka się nie zapali. - Po co palisz? - Zapytała przekręcając przy tym głowę na bok w czysto wilczym odruchu. - Pływać w morzu? - Jej brwi znowu powędrowały do góry słysząc jego propozycje. Nigdy o tej porze nie pływała w morzu. Rzuciła następne krótkie spojrzenie w stronę fal namyślając się chwilę.- No cóż, to ten... Kto pierwszy na brzegu ten wygrywa! - Wypaliła dźgając go przy tym w żebra, po czym zerwała się do biegu śmiejąc się przy tym dźwięcznie. Jak już się zachowywali dzisiaj jak małe dzieci, to po co to przerywać? Tak było bardzo fajnie... I beztrosko. Kto wie, kiedy jeszcze będą mieli okazje do takich zabaw?
   Zaśmiał się cicho na jej słowa, gdy usłyszał słowo "żonę" nieomal się nie zakrztusił. - Ja? Żonę? Matko, niezły żart, Emi, nie wiedziałem, że taki z ciebie zgrywus. - pokręcił z rozbawieniem głową. Nie sądził, że jakaś dziewczyna wytrzyma z nim kilka dni, a co dopiero lata... Na jej pytanie zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się przez chwile. - To chyba uzależnienie. - stwierdził prosto odrobinę bezuczuciowym tonem, w którym nie było ani żalu, ani smutku. W mgnieniu oka jego humor uległ zmianie. - Mała, mała oszustka! -zaśmiał się i ruszył za nią, omal nie przewracając się na stromej wydmie.
   - No co, każdy z twoim wyglądem mógłby mieć żonę. - Wzruszyła ramionami starając się znowu nie wybuchnąć śmiechem. Zdziwiło ją to, jak nazwał ja Emi, nikt chyba tak się jeszcze do niej nie zwracał. Ona uważała, że dało się z nim wytrzymać, chociaż co tam ona wiedziała, skoro znała go dopiero od kilku godzin. Zapytała o to czemu pali tylko dlatego, żeby chociaż na chwilę odwrócić jego uwagę i mieć większe szanse na dobiegniecie jako pierwsza do brzegu. Zatrzymała się tuz na skraju wydmy, która znajdowała się tuż przed brzegiem morza. Żeby złapać równowagę pomachała lekko rekami na boki, jakoś nie miała ochoty z tego tak nagle się ześlizgnąć z piasku i skręcić sobie kostkę czy coś.
   - Jasne, gorzej z charakterkiem. - zaśmiał się, mierzwiąc ręką jej czerwone włosy w czułym geście. Em była miłą osobą, trochę dziwił się. że nie miała jakiejś swojej grupki przyjaciół. Przez chwile w głowie pojawiło się pytanie czy owa urocza osóbka ma partnera, ale szybko odgonił od siebie te myśl. Zastanawiał się przez chwile, czy nie dać jej forów, ale stwierdził, że większość kobiet nie chciałaby być traktowana inaczej, wiec szybko ją dogonił - Wymiękłaś? - spytał unosząc brew i w podskokach pobiegł do morza, jakby był jakimś gejowatym elfem.
   Jej charakter również nie należał do najlżejszych. Mało kto tak naprawdę potrafił ją zrozumieć, ponieważ jej humor często się zmieniał. Nie podejrzewała, że Gus mógłby mieć jakieś problemy z kontaktem z innymi osobami, wydawał się być taki otwarty i miły. Pozory jednak potrafiły mylić. Jej mokre jeszcze włosy jedynie splątały się bardziej, kiedy chłopak jej je zmierzwił. Westchnęła starając się tym jakoś wielce nie przejąć. Będzie musiała później niezłe się natrudzić żeby rozczesać te wszystkie kołtuny. - Nie! - Odpowiedziała mu szybko, gdy otrząsnęła się z chwilowej zadumy. Nagle zsunęła się razem z piaskiem po tej mini skarpie na której stała. Pisnęła głośno tracąc równowagę, nie upadła jednak, jedynie zachwiała się niebezpiecznie. - Co ty robisz? To jakiś taniec godowy? - Zapytała widząc jak Łowca w podskokach biegnie do morza, co wyglądało komicznie.- Może odesłać cię do najbliższego psychiatryka, co? - już po chwili stała obok niego przyglądając mu się z zaciekawieniem.
   Pozory bardzo myliły. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej zastanawiał się jakim cudem dziś zdarzyło się to co się zdarzyło. Jakim cudem ten jedyny raz się opanował i nie rzucał wrednymi komentarzami na prawo i lewo, jakim cudem pozwolił wylewać na siebie farby, a potem pójść na plażę pod lodowatą prysznicowa wodę. W końcu doszedł do jakże sensownego wniosku, że po prostu go to nie obchodzi. Odruchowo zrobił krok w stronę Em, która straciła równowagę, ale ze utrzymała się na nogach, został na swoim miejscu. Na jej uwagę wybuchnął gromkim śmiechem, który rozniósł się echem po pustej plaży. - Gdybyś po nich zadzwoniła oboje byśmy tam trafili, Emi. - pokręcił z rozbawieniem i nachylił się żeby ją pochlapać morska woda.
   Ona również nie do końca była pewna jak to wszystko właściwie wyszło. Dlaczego czuła się przy nim tak swobodnie? Nie miała pojęcia, jednak na te chwile nie chciała nad tym się teraz głowić. Dobrze się bawiła i nie chciała żeby to się kończyło. Kiedy usłyszała gromki śmiech chłopaka, zrobiło jej się jakoś tak cieplej na sercu. Posłała mu szeroki uśmiech, który potrafiłby wręcz niektóre osoby powalić. - rozumiem dlaczego ty miałbyś trafić do psychiatryka. Ale za co ja bym tam trafiła? - wpatrywała się w niego z wyraźną zaczepką. Była ciekawa co takiego dla niej wymyśli. Zanim on zdążył ja pochlapać, zdążyła sama chlusnąć na niego woda, po czym weszła głębiej do morza. Nie musiała tak naprawdę iść daleko, żeby woda zakrywała ją już do połowy ramion.
   Dawno nie bawił się tak dobrze z jakąś dziewczyną. Nie obchodził go fakt, iż zachowywali się jak małe, rozwydrzone dzieciaki, bo najważniejsze było to, jak się z tym czuł. Uśmiech Emci nieco go rozbroił. - Za co ? - uniósł rozbawiony brew, podpierając się pod boki. - Popatrz na siebie, sam fakt ze zadajesz się z takim szaleńcem...- rozłożył ramiona jakby to było oczywiste. Kiedy dziewczyna weszła głębiej w morze położył się na plecach i podpłynął do niej na grzbiecie, zagradzając jej dalsza drogę.
   Ostatni czas był dla niej ciężki, dlatego takie chwilowe oderwanie się od szarej rzeczywistości było dla niej świetną odskocznia. Chociaż się trochę rozluźniła. Dawno się tak szeroko nie uśmiechała, jak w tej chwili. - Ah, więc to byłaby twoja wina, gdyby zabrali mnie do psychiatryka! - Powiedziała z udawanym przejęciem.- A może ja powinnam się ciebie bać? - nabrała głęboko powietrza w płuca. Chciała się od niego odsunąć, ale on zmyślnie podpłynął do niej na grzbiecie i zagrodził drogę. Szprytne.- Nie, błagam, tylko mnie nie jedz! - Chciała brzmieć na przerażona, jednak po chwili nie wytrzymała i zaczęła się śmiać.
   Nie mógł zaprzeczyć, że piękny uśmiech Emeral naprawdę rozjaśniał jego serce i to było takie dziwne i nietypowe bo Gusa nigdy nikt tak nie ruszał. - Moja wina? - zaśmiał się dotykając dłonią przyjemnie chłodnej tafli wody. Tak bardzo uwielbiał pływać, nurkować, nigdzie nie czul się lepiej niż w wodzie. - Gdyby nie ty pewnie nadal chlałbym na imprezie jak normalny chłopak, a zamiast tego kąpie się w nocy z kolorowym skrzatem. - pościł jej oczko. Nadal leżał przed Em, jak gdyby relaksował się na luksusowym łożu. - Jeść ciebie? W życiu! Złapałyby mnie niestrawności! - zawołał z przerażeniem i po chwili zawtórował jej śmiechem.
   Pilnowała tego, aby cały czas sięgać dna stopami. Nie przepadała za pływaniem, ponieważ jej to od zawsze nie wychodziło, a jakoś nie ciągnęło ją do tego, aby to zmieniać. Zanurzyła się na chwilę cała w wodzie, po czym wyprostowała. Bluzka kleiła się szczelnie do jej ciała uwydatniając krągłości i podkreślając jej figurę. - Kolorowym skrzatem? Kogo ty nazywasz kolorowym skrzatem? - Zapytała unosząc przy tym jedną brew do góry. Dźgnęła go lekko w bok, kiedy tak przez nią leżał. - Uważasz ze jestem niesmaczna? - jej głos mieszał się z jej śmiechem. Przesunęła się bliżej niego i stanęła tak, żeby lepiej go widzieć.
   Patrzył na Emeral z miną niewiniątka. Po chwili przejechał wzrokiem po jej ciele bo - halo był facetem, czasem nie mógł się powstrzymać. - Kolorowy. - wskazał na jej wciąż upaćkane farbą ubrania. - skrzat. - stanął na dnie i poklepał ją po czerwonych włosach. Była od niego dużo niższa. Stali bardzo blisko siebie, ale Gus tylko delikatnie pochylał głowę patrząc na dziewczynę z góry, wiec musiało wyglądać to dość komicznie. Rozłożył ramiona, a na jego usta wstąpił szeroki uśmiech. - zimno mi, przytulisz? - przekrzywił uroczo głowę.
   Nie umiałaby być pewnie nawet przez chwilę na niego zła, kiedy robił tą swoją niewinna minę. Zauważyła jak taksuje wzrokiem jej ciało i pewnie by się zarumieniła,gdyby nie fakt, ze już od wcześniej płonęła rumieńcem. - A ty co, kolorowy Olbrzym? - Zapytała zaczepnie, kiedy poklepał ją po włosach. Zatrzepotała ciemnymi rzęsami, patrząc na niego z dołu, kiedy stali tak blisko siebie. - No niee wieem. - Mruknęła udając, że się zastanawia, gdy zapytał ją o przytulenie. Był przy tym taki uroczy. - No dobrze. - powiedziała w końcu i objęła go drobnymi ramionami w pasie, przysuwając się przy tym jeszcze bliżej. Czuła się przy nim trochę dziwnie, w końcu nie przepadała za bliskimi kontaktami z druga osoba, jednak tym razem było jakoś inaczej. Przy Gusie czuła się dość swobodnie, jak na razie nie robił nic czego by nie chciała, więc mogła pozwolić sobie na taką przyjemną chwilę.
   Zaśmiał się na jej słowa. Był dość wysoki nawet jak na mężczyznę w jego wieku. - Ja ? Olbrzym? Jak możesz! - położył dłoń na swoim czole w teatralnym geście. Wyglądała tak uroczo i niewinnie, kiedy trzepotała tak tymi swoimi, czarnymi rzęsami. Kiedy zaczęła mówić, że się zastanawia zrobił wielkie oczy unosząc brwi i lekko wydymał usta. Jak go otuliła tymi swoimi małymi rączkami jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył, a bicie serca lekko przyspieszyło ( to na pewno wina alkoholu!) Objął ją i oparł brodę na czubku jej głowy. - Mm od razu cieplej... - mruknął w jej włosy.
   Również się zaśmiała.- Mogę, jesteś olbrzymem i tyle. - stwierdziła. Czuła się przy nim taka niska... jak na swój wiek była za niska, co oznaczało, ze już pewnie nigdy nie urośnie więcej. Była zdana na życie jako taki niewyrostek. Wtuliła się w niego. Jego obecność tak blisko była mimo wszystko bardzo odprężająca i na pewno sprawiała to, że zrobiło jej się nieco cieplej. Nie namyślając się długo oparła głowę o jego klatkę piersiową. - Mhmm...- zdołała tylko wymruczeć cicho nie wiedząc, co właściwie powinna powiedzieć w tym momencie. Przymknęła na chwile oczy wsłuchując się w oddechy chłopaka.
   Uśmiechnął się czułe na jej słowa. - Olbrzymy są brzydkie i niezdarne. Jak możesz myśleć, że taki jestem? - udał oburzenie, ale nie wypościł jej ze swoich objęć.  Poczuł jej drobne ciało wtulające się w jego tors, mimo, że oboje byli chłodni od wody, ale mimo to zrobiło mu się tak jakoś cieplej. Jej włosy pachniały (farba, kurzem, morska woda) truskawkami i to było dość zabawne, uwielbiał truskawki. – Widzisz niedźwiadek zawsze poprawia humor. - wymruczał jej do ucha.
   Tak jej było wygodnie, tak by mogła stać. - A ty nie jesteś brzydki i niezdarny? - Zapytała śmiejąc się cicho i ścisnęła go przez chwilę nieco mocniej w pasie, tak jakby obawiała się, że może ją po tym puścić. - Niedźwiadek? - Przekręciła nieznacznie głowę na bok żeby moc spojrzeć na chłopaka, który właśnie mruczał jej do ucha. Serce zabiło jej nieco szybciej, gdy zobaczyła go tak blisko. Zrzuciła oczywiście to całe dziwne uczucie na fakt, iż po prostu rzadko kiedy zbliżała się tak do ludzi.
   - Jak możesz! - jego sztuczny załamany głos nie brzmiał zbyt prawdziwie, ale za to jaki robił efekt ( najpewniej odstraszył rekiny i inne morskie bestie w promieniu dziesięciu kilometrów)- no, niedźwiadek. Wielki kochany puszysty przytulasek. - zaśmiał się cicho na te słowa, nie mógł uwierzyć, że wypłynęły z jego ust. Ich twarze znajdowały się bardzo blisko siebie. - Nie boisz się, że nas coś zje w tym morzu? - uniósł jedna brew. - Możemy zginać!
   - Normalnie, mogę. - Mruknęła cicho mrożąc przy tym nieznacznie intensywnie niebieskie oczy. - Nie widzę żebyś był puszysty, ale ok. - Wyszeptała patrząc mu w oczy. Była niezłe rozbawiona ta sytuacja. Chłopak potrafił ją rozbawić. - Możemy z niego wyjść jeśli się obawiasz ze może nas coś zjeść tutaj. - mówiąc to zrobiła krok do przodu i bardziej przysunęła się do Gusa. - Ja się wciąż martwię, ze ty możesz mnie zjeść. - Dodała jeszcze po chwili unosząc kąciki ust w lekkim uśmieszku.
   - No nie wiem... - dźgnął ja lekko w bok, unosząc nieznacznie jedna brew. - A co jak uznam to za upokarzające? Mój przyjaciel, łaskotkowy potwor może w każdej chwili przybyć...- dodał zawieszając dramatycznie głos, ale po chwili zaśmiał się cicho nie mogąc się powstrzymać. - Moje włosy są puszyste. - chciał nimi zamachnąć, ale że były mokre nie dało to takiego efektu. - Ciebie nikt nie zje, twój termin przydatności skończył się dawno temu. - zachichotał mierzwiąc jej włosy i odruchowo zrobił krok do przodu, tak ze niemal stykali się ciałami na całej powierzchni. - Ja ciebie?.. Ja tam myślę, że to ty chcesz mnie zjeść! - powiedział oskarżycielskim tonem.
   Skrzywiła się nieznacznie, kiedy chłopak dźgnął ją w bok. Znowu. Miała łaskotki, ale starała się je hamować. Nie mogła sobie pozwolić na tak prostu, słaby punkt. - Puszyste? Teraz jakoś nie wyglądają na Puszyste. - zaśmiała się cicho zadzierając głowę do góry, żeby moc spojrzeć na jego mokre włosy.- Uważasz ze jestem zepsuta? - Zapytała unosząc brwi do góry w pytającym geście. Nieznacznie przygryzła przy tym dolna wargę. Wzięła głęboki wdech, kiedy zdała sobie sprawę jak blisko siebie są i jak praktycznie całkowicie stykają się ciałami. - Ja chce zjeść ciebie? Ciekawa teoria. - Mruknęła z cichym śmiechem.- Zawsze możemy zjeść siebie nawzajem. - powiedziała stymulując głos na konspiracyjny szept, układając przy wypowiadaniu slow powoli wargi.
   Wiedział, że miała łaskotki, nie mogła po prostu ich nie mieć, nie byłaby wtedy Emeral. - A zobaczyłabyś je jak są suche. - wskazał na swoja głowę. - Można macać do woli. - uśmiechnął się nieznacznie, zakładając ręce na piersi. - Zgoda, oboje dostaniemy niestrawności. - prychnął cichym śmiechem i mimowolnie zerknął na wargi dziewczyny. Czy ona robiła to specjalnie? Przez chwile panowało miedzy nimi milczenie, kiedy nagle Gus rzucił się na Em i zaczął ją łaskotać.
   Emeral już taka była, niby wilkołak, ale jednak jedna wielka sierota. - Na pewno kiedyś pomacam jak będą suche. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy. Zdecydowanie nie powiedziałaby czegoś takiego, gdyby była w 100% trzeźwa. Nie układała wyzywająco ust celowo, robiła to instynktownie i bezwiednie. Nie zdążyła nic więcej wyszeptać, ponieważ rzucił się na nią i zaczął ją łaskotać, poza tym nie wiedziała co powiedzieć. Pisnęła cofając się przy tym, gdy tylko chłopak zaczął te "tortury". Chciała zwiać jak najszybciej, więc zaczęła wierzgać śmiejąc się przy tym dźwięcznie. - Gus, proszę, nie! - zdołała wysapać między salwami śmiechu rozchlapując przy tym słoną wodę na boki.
   Uśmiechnął się do niej uroczo. - Koniecznie, ale ostrzegam to uzależnia. - pokiwał głową z powaga jeszcze zanim zaatakował ją łaskotkami. Wiedział, że był to jej słaby punkt i w końcu postanowił to wykorzystać. Uniósł nieznacznie kąciki ust, gdy dziewczyna zaczęła prosić, ale póki co dobrze się bawił i nie miał zamiaru się hamować. Oberwał kilka razy strumieniem wody, ale był do niej przyzwyczajony, wiec jakoś bardzo go to nie ruszyło. Jej śmiech był taki uroczy. Z daleka musieli wyglądać jak para poważnie chorych wariatów.
   - Jasne, jasne. - Mruknęła, jakoś nie wierząc w to, ze można uzależniać się od macania czyiś włosów. Zdecydowanie nie tylko wyglądali jak para poważnie chorych wariatów, a byli nimi naprawdę. Nie mogła przestać się śmiać, kiedy chłopak wciąż ją łaskotał.- Prooooszee! Gus! - znowu udało jej się tylko tyle z siebie wydusić. Jej śmiech odbijał się echem po okolicy. Miała już dość, bolały ja już mięśnie brzucha od smiania sie.- zrobię wszystko co będziesz chciaał! - Wyszeptała na jednym wydechu mając nadzieję, ze chociaż to coś da.
   Wierzganie i rzucanie się dziewczyny sprawiło ze ponownie ociekał morską wodą, ale chwilowo to zignorował. Kiedy usłyszał słowa dziewczyny przestał ją łaskotać, a jego uśmiech się poszerzył. - Ciekawa propozycja, Em... Musiałbym się zastanowić...- położył palec na brodzie unosząc brwi i robiąc minę niewiniątka.  -Hmm...- udawał, że głośno się zastanawia, choć wiedział już o co ją poprosić. I szczerze trochę obawiał się jej reakcji, chyba po raz pierwszy w życiu. - Pójdziesz jutro ze mną na kolacje. - założył ręce za plecami i zamrugał uroczo.
   Emeral tak wierzgając dosłownie wzburzyła morze, rozchlapując słoną wodę na wszystkie strony. Nabrała raptownie powietrza w płuca, kiedy chłopak przestał ją łaskotać. Serce w jej piersiach biło jak oszalałe, a ona starała się złapać oddech. Miała potargane włosy, a jej policzki pokrywał znowu ostry rumieniec. Spojrzała wyczekująco na Gusa czekając, aż coś wymyśli. Trzymała się przy tym wszystkim za żebra. Jej źrenice się rozszerzyły, kiedy usłyszała jego pytanie.- Kolację? - Zapytała szeptem nieco skołowana. Tego się nie spodziewała. Zamyśliła się przez dłuższą chwilę. - No... Dobrze... - Mruknęła w końcu cicho.
   Zaśmiał się cicho widząc dziewczynę w takim stanie. - jej policzki pokrywały rumieńce, a czerwone włosy były lekko zmierzwione. Zagryzł lekko dolna wargę, patrząc się na Emeral z nadzieją w oczach. Byłoby mu przykro gdyby Em mu odmówiła, a była przecież taka możliwość, prawda? Kiedy się zgodziła na jego twarzy rozkwitł najjaśniejszy, najszerszy uśmiech na jakiego było go stać.- Będzie fajnie, tak jak dzisiaj. - pstryknął ją lekko w nos, a jego oczy błyszczały wesoło.
   Czuła się nieco skrępowana tą sytuacją. Wyglądała prześmiesznie w pobrudzonym, przemoczonym ubraniu z potarganymi włosami i płonącymi od rumieńców policzkami. Widziała w spojrzeniu Augustusa tą całą nadzieję i tą jego proszącą minę, dlatego w sumie zgodziła się pójść z nim jutro. Przełknęła głośno ślinę zdając sobie sprawę z tego na co się zgodziła. Przeważnie z nikim nigdzie nie wychodziła, a szczególni z ludźmi których dopiero co poznała. Czemu z nim musiało być inaczej? Westchnęła, widząc jego oszałamiający uśmiech, od którego wręcz zakręciło jej się w głowie. - Trzymam cię za słowo. - powiedziała marszcząc śmiesznie nos, kiedy ją w niego pstryknął. Dobrze się z nim bawiła, jednak nie miała pewności, czy to ich zachowanie się nagle nie zmieni. - Chodź wielkoludzie, wyjdźmy z tego lodowatego morza. - mruknęła nagle i szturchnęła go lekko z uśmiechem na twarzy. Powoli zaczynało jej się robić zimno, mimo, że była wilkołakiem i temperatura jej ciała na co dzień była podwyższona.
   Oczywiście zauważył w jej oczach tą całą niepewność, ale wcale jej się nie dziwił. Dla niej był najprawdopodobniej dziwnym wariatem chwalącym się puszystymi włosami. - Ja nigdy nikogo nie oszukuje. - pokiwał głową, zakładając ręce za plecami żeby powstrzymać wszelkie niepokojące odruchy . Dopiero teraz zauważył, że jest mu cholernie zimno - w przeciwieństwie do Em nie miał grzałki wilkołaka. - Tak, zgadzam się skrzacie..- ruszył za nią starając się nie potknąć o wielki kamień, na którego już napatoczył się jak wchodził do wody. - Jak sobie pomyśle, że będę musiał w tym stanie wracać przez pół miasta do instytutu...- westchnął ciężko, przymykając oczy.
   No cóż może i wydawał się być dziwnym wariatem, ale ona wcale nie uważała się za lepszą. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie miała całkowicie równo pod sufitem. - Tego to jeszcze nie wiem, nie znam cię. - powiedziała wzruszając ramionami, gdy powiedział, że nigdy nikogo nie oszukuje. Zaczęła człapać w stronę brzegu, co jakiś czas zerkając w stronę Gusa. Mogła wyczuć bez problemu to jak drżał i jaki był zmarznięty. - Mieszkam niedaleko. - powiedziała cicho, kiedy już stanęła na plaży. - Może uda mi się wygrzebać jakieś suche i czyste ciuchy dla ciebie. - wyszeptała nie patrząc teraz w jego stronę i jedynie obejmując sama siebie ramionami żeby zatuszować drżenie z zimna swoich ramion.
   - No to prawda nie znasz mnie. - westchnął cicho, wzruszając ramionami. Był pewny, że jak dziewczyna pozna go bliżej. No cóż taki już był, nie nadawał się do innych osób, ale przyzwyczaił się do tego i kompletnie mu to nie przeszkadzało. Uśmiechnął się lekko na jej propozycje, nie spodziewał się tego po niej. - Jesteś pewna, że Cię nie zjem? - uniósł jedną brew, ale absolutnie nie miał zamiaru jej odmawiać. Widział, że Em tez było zimno, ale niestety nawet oddanie jej kurtki za wiele by nie pomogło, bo ociekała wodą. Zdjął ją mimo to, bo coś to może da. - Jest mokra, ale zawsze to jakieś dodatkowe okrycie. - uśmiechnął się do niej uroczo.
   - Ty też mnie nie znasz. - Mruknęła cicho marszcząc przy tym brwi. Ona również po bliskim poznaniu się z kimś nie okazywała się taka jaką oczekiwała po niej tego druga osoba. Dlatego właśnie unikała ludzi i zdążyła się przyzwyczaić do życia w małym gronie znajomych. Zaproponowała mu pójście do niej, ponieważ mimo wszystko miała za dobre serduszko. - Nie zjesz mnie, nie mieszkam sama, ale Ash pewnie już śpi. - Powiedziała i zaczęła iść powoli do wyjścia z plaży. - Dlatego prosiłabym, żebyś był cicho jak tam wejdziemy. - Dudała jeszcze po chwili i posłała Gusowi uśmiech. - Dziękuję. - Mruknęła cicho i wzięła od niego kurtkę kładąc ją sobie na ramionach. I tak mało co jej to dało, ale trudno, ceniła sobie jego intencje.
   Przez moment chciał powiedzieć, że w sumie by chciał ją poznać, ale w końcu się powstrzymał i po prostu posłał jej delikatny uśmiech. - Postaram się być cicho, żeby nie obudzić twojej przyjaciółki, ale nie obiecuje...- z jego twarzy nadal nie schodził ciepły uśmieszek. Szli ramie w ramie, prawie się nimi stykając. Noc była w miarę ciepła, ale mimo to wiał wiatr, a oni byli cali mokrzy.- Spokojnie tu... - mruknął obserwując okolice. Znajdowali się w LA - wokół powinien być gwar i hałas.
   Już więcej nie odezwała się na temat bliższego poznawania się. Ten temat był dość krepujący. - Masz być cicho i koniec. - Mruknęła śmiejąc się przy tym cicho i szturchnęła go lekko w ramię. Przewróciła oczami idąc u boku Augustusa.- To jedną ze spokojniejszych dzielnic.. Na szczęście. - Powiedziała z uśmiechem. Podobał jej się fakt, ze było tu tak spokojnie, chyba nie wytrzymałaby długo mieszkając gdzieś gdzie był gwar i hałas. Niedługo zajęło im dojście do mieszkania Emci.- ćśś. - Przyłożyła palec do ust powracając się w stronę chłopaka, kiedy już włożyła klucz do zamka i przekręciła go z charakterystycznym kliknięciem.
   Zawtórował jej śmiechem na to "groźne" ostrzeżenie, kręcąc z rozbawieniem głowa. - Niech będzie. Dla ciebie. - powiedział cicho cały czas patrząc na Emeral i przez to o mało co nie wszedł na słup. Ominął go w ostatniej chwili. - Tak no widzę, zazdroszczę ci. U mnie w nocy jest dziesięć razy gorzej. - westchnął ciężko, ignorując niedoszły wypadek. Uśmiechnął się do niej łobuziersko, gdy już stali pod mieszkaniem, a potem wszedł do niego zaraz za Em. - Ile ja bym dal żeby sam mieszkać...- mruknął przyciszonym głosem.
   Zerknęła na niego katem oka i posłała mu następny, delikatny uśmiech. Nie zauważyła jak chłopak prawie wpakował się w słup, ale pewnie by miała z tego niezły ubaw. - Mnie tam podoba się mieszkanie z przyjaciółką. - stwierdziła. Mieszkały razem od niedawna, a wcześniej Em zdana była na mieszkanie w opuszczonej remizie strażackiej razem ze stadem, tam to dopiero był hałas i tłok. Weszła do mieszkania i zaczekała, aż Gus wejdzie za nią. W domu było ciemno, co znaczyło ze Ash już spała. Zamknęła za nim drzwi po czym odwróciła się w jego stronę. Korytarz był dość wąski, więc stali dość blisko siebie. - Chodź. - Wyszeptała i złapała go za przedramię ciągnąc w stronę swojego pokoju. Weszła do niego, puściła chłopaka i te drzwi również zamknęła. Pokój nie był duży i znajdowały się w nim tylko najpotrzebniejsze rzeczy: małe łóżko, szafa, szafeczka nocna, mini regał z książkami i fotel. Zapaliła mała lampkę przy łóżku i spojrzała na Łowce. - Pokazać ci gdzie jest łazienka? - Uniosła pytająco brew.
   Odetchnął z ulga kiedy dziewczyna nie zareagowała w żaden sposób na niedoszłą wpadkę z słupem. Musiała tego nie widzieć, na szczęście, bo inaczej miałaby kolejny powód żeby mieć z niego ubaw, a i tak było ich już sporo. - Chodziło mi bardziej o to żeby mieszkać z dala od tłumu ludzi których nie znasz i nie lubisz. - sprostował z uśmiechem, wzruszając ramionami. Niezbyt przypadło mu do gustu życie w instytucie, choć był tam od urodzenia. Dal się pociągnąć Emci do jej pokoju. Pasował jej. Był mały i przytulny, w sam raz dla takiej Emci.- Nie wiem czy łazienka mi się na coś zda. - zaśmiał się cicho. - jestem czysty, ale mokry. Podejrzewam , ze nie chowasz tu nigdzie super hiper genialnej maszyny do wysuszenia całego ciała w piec sekund? - uniósł brew i wyjrzał przez okno.
   Pokiwała lekko głową przyznając mu rację, kiedy słuchała tego co powiedział o mieszkaniu z dala od tłumów ludzi których się nie znało. Ponownie wlepiła niebieskie spojrzenie w chłopaka.- W łazience znajdują się takie magiczne rzeczy jak ręczniki, którymi można się wytrzeć. Poza tym przydałoby się zostawić mokre ubrania w wannie, chyba że będziesz sprzątać mi mieszkanie. - powiedziała szeptem, uśmiechając się i starając się nie mówić za głośno żeby nie obudzić Ashlyn. Przesunęła wzrokiem po sylwetce chłopaka i zamyśliła się przez dłuższą chwilę, przygryzając przy tym nieznacznie dolną wargę. - Myślę, że znajdę dla ciebie jakąś suchą koszulkę. - odezwała się w końcu i podeszła do szafy. Miała w niej pełno za dużych koszulek, rzadko kiedy zakładała coś o swoim rozmiarze. W końcu wyciągnęła z niej czarny t-shirt, który był na nią dużo za duży i na oko powinien pasować na Gusa. - Spodni w twoim rozmiarze raczej nie znajdę. - powiedziała przygryzając znowu wargę żeby powstrzymać śmiech i podała mu koszulkę. Kiedy ja od niej wziął sama wyciągnęła z szafy dla siebie pierwsza lepsza bluzkę i sindbady, w końcu nie miała zamiaru łazić cały czas w mokrym ubraniu.
   Zaśmiał się na jej poniekąd sarkastyczna uwagę. Coraz bardziej ją lubił. Kto wie może ich znajomość nie skończy się tak szybko. Po chwili wciągnął głośno powietrze do płuc, kładąc sobie lewą rękę na klatce piersiowej. - Emi, wystarczyło powiedzieć, żebym się rozebrał, a nie z jakimiś podstępami mi tu wyjeżdżasz. - pokręcił głowa niby to z niedowierzaniem. Nie mówił zbyt głośno, nadal miał na uwadze współlokatorkę czerwonowłosej, wiec starał się panować nad głosem. Obserwował uważnie jak Em idzie do szafy i wyciąga z niej koszule. - Dzięki. - posłał jej promienny uśmiech. Miał ochotę dodać iż może chodzić bez spodni, ale czuł, że to będzie za dużo. To jednak nie powstrzymało go przez zdjęciem przez głowę mokrego t-shirtu. - Tooo gdzie ta łazienka? -przekrzywił nieznacznie głowę patrząc w niebieskie oczy Emeral.
   Mimo wszystko niezłe się z nim dogadywała, wiec jego obecność jej nie przeszkadzała aż tak bardzo jak innych osób. - Tak? Wystarczyło powiedzieć? A wiec się rozbieraj. - mruknęła pół żartem pół serio, uśmiechając się przy tym nieznacznie. Miała jednak nadzieje, ze chłopak tego nie zrobi. Zmrużyła oczy widząc jak Gus zdjął koszulkę. Wzięła głęboki wdech mimowolnie lustrując spojrzeniem jego tors. - Tedy. - mruknęła szybko kiedy otrząsnęła się z szoku, po czym wyminęła go w progu i wyszła na korytarz. Specjalnie przyspieszyła kroku i pochyliła głowę, nie chcąc żeby chłopak zauważył znowu jej rumieniec. W końcu uchyliła drzwi do łazienki i weszła do środka. - Tutaj masz ręczniki. - wskazała na małą szafkę w rogu. - Mokre ubrania proponuje wrzucić do wanny. - powiedziała jeszcze i dla podkreślenia swoich słów wrzuciła jego mokrą kurtke do wanny. Zsunęła jeszcze mokre bluzę z ramion i ją również tam wrzuciła. Jej bluzka szczelnie kleiła się do jej ciała. - Chyba przebiorę się w pokoju... - stwierdziła odwracając się w stronę Łowcy.
   Miał nadzieje, że dziewczyna naprawdę go lubi, a nie lituje się nad nim, co byłoby żałosne i na pewno by tego nie chciał. - Proszę bardzo. - wyszczerzył się rozkładając ręce na uwagę czerwonowłosej. Przygryzł dolna wargę, usiłując powstrzymać chichot na widok jej zawstydzonego wzroku i rumieńców, które usilnie próbowała ukryć, bez skutku zresztą. Wspominał już, że była taka urocza? Podążył za nią, patrząc na obrazy i zdjęcia zawieszone na ścianach korytarza. - Dzięki Emi. - mruknął puszczając jej oczko kiedy weszli do łazienki. - Okay, nie będę podglądał, nie martw się. - zmierzwił jej włosy, biorąc do rąk jeden z ręczników.
   Myślała, że mogłaby go polubić, jednak nie miała zamiaru przyznawać tego na głos. Spędziła z nim naprawdę niezły czas tego dnia. Szturchnęła go lekko w bok, kiedy zauważyła jak powstrzymuje śmiech. - Nie ma sprawy. - Machnęła na niego lekko ręka, po czym ulotniła się z łazienki. Poszła do swojego pokoju i ściągnęła z siebie ubrania zakładając szybko te suche. Odetchnęła z ulgą, gdy poczuła suchy materiał na ciele. Spodnie wisiały luźno na jej biodrach, a bluzka na ramiączka przy okazji odsłaniała jej kawałek brzucha. Po chwili zebrała mokre ciuchy i wróciła z nimi na korytarz. Zatrzymała się przed drzwiami do łazienki czekając na to, aż Gus z niej wyjdzie, nie chciała go pospieszać, więc nie zapukała.
   Coś często ostatnio go szturchała, oczywiście nie żeby miał coś przeciwko temu, wręcz przeciwnie, lubił kiedy go dotykała. Kiedy dziewczyna wyszła, wytarł się dokładnie, jego spodnie nadal były mokre, ale przynajmniej już nie ociekały wodą. Założył na siebie koszulkę, na szczęście pasowała na niego w sam raz. Przetarł jeszcze włosy ręcznikiem przez co na jego głowie powstał niezły chaos, ale nie przejmował się tym aktualnie. Powiesił mokry ręcznik na kaloryferze, a mokra koszule wrzucił do wanny. Pod drzwiami łazienki czekała już na niego Em. - Chcesz żebym dostał zawalu? - zaśmiał się kładąc sobie dłoń na sercu. - Mała podglądaczka? - dźgnął ją lekko w żebra, unosząc brwi w rozbawionym geście.
   Takie szturchanie go już zdążyło jej wejść w nałóg. Przeczesała dłonią mokre włosy, kiedy czekała przed drzwiami. - Ćśś. - Uciszyła go od razu przykładając palec do swoich ust, po czym wyminęła go zwinnie w wąskich drzwiach i wrzuciła swoje ubrania do wanny. - Nie podglądałam cię. - Mruknęła przewracając oczami. Zerknęła na jego mokre spodnie, niestety nie znalazła by w domu pewnie spodni w jego rozmiarze, a nie chciała proponować mu tego żeby je zdjął. - Chodź do pokoju, chyba, że chcesz ogólnie już sobie stąd iść. - Powiedziała cicho stając w progu łazienki. Nie zdziwiłaby się gdyby chłopak postanowił wyjść, w końcu miał już względnie suche ubranie.
   Uśmiechnął się do niej, robiąc minę niewiniątka. Na chwile zapomniał, że miał być cicho. Czasem powinien bardziej nad sobą panować - Doobrze już doobrzee. - pokręcił z rozbawieniem głową i obserwował uważnie Em, krzątającą się w łazience. - A chcesz żebym już poszedł? - uniósł nieznacznie brwi, smutniejąc lekko, ale podążył za dziewczyna do jej pokoju. Nie chciał stad wychodzić, przynajmniej na razie, to jasne, na dworze było zimno, czekała go długa droga do domu, a tu było tak ciepło i sucho. Kto o zdrowych zmysłach wybrałby pierwsza opcje?
   Te jego niewinne minki, były wręcz rozbrajające, więc starała się nie zwracać na nich wielkiej uwagi. - Mnie to jest obojętne, ja się ciebie tutaj pytam co masz zamiar zrobić. - wyszeptała. Zdawała sobie sprawę z tego, jak daleko znajdował się Instytut. Znów weszła do swojego pokoju i poleciła Augustusowi ruchem ręki zamknięcie drzwi. - Ja jeszcze raczej nie zasnę i tak. - stwierdziła siadając skrzyżnie na łóżku. Aktualnie jeszcze zbyt wiele emocji kotłowało się w środku niej po tym ciekawym dniu i sprawiało, że nie czuła zmęczenia, jeszcze.
   Powietrze w mieszkaniu było przyjemnie suche i cieple, ciarki przechodziły mu na myśl, że na dworze owinąłby go lodowaty podmuch wiatru. Wzruszył ramionami na jej słowa , przez chwile zastanawiając się nad odpowiedzią. Odezwał się dopiero, kiedy weszli do pokoju, a Gus zamknął za nimi drzwi. - Zostanę jeszcze chwile, ale zaraz będę musiał się chyba zbierać. - mruknął pod nosem, lustrując wzrokiem pokój. Usiadły, gdyby nie mokre spodnie, nie chciał przecież zmoczyć Emeral łóżka, czy fotela. - Jak jesteś śpiąca to mogę iść. - dodał jeszcze zerkając niepewnie na Emeral.
   Oparła się plecami o ścianę i posłała delikatny uśmiech w stronę Augustusa. - Nie jestem śpiąca. - powiedziała cicho, po czym rozłożyła ręcznik który trzymała w dłoni na kawałku łóżka. Na razie jeszcze nie zmagał ją sen, jednak była pewna tego. że niedługo pewnie zaczną jej się same zamykać oczy. - Usiądź. - mruknęła wskazując na ręcznik, nie mogła patrzeć jak on tak stoi w jej pokoju i nie wie co ze sobą zrobić przez mokre spodnie. Mimo wszystko nie chciała żeby szedł, ponieważ naprawdę jej się z nim dobrze rozmawiało.
   Odwzajemnił jej uśmiech nie mogąc się powstrzymać i usiadł na wskazanym przez nią miejscu. - Często nie śpię w nocy. Wtedy jest znacznie bardziej ciekawie, a do tego w mieście kręci się odrobinę mniej ludzi. - wywrócił lekko oczami, wyciągając przed siebie swoje długie nogi, aż mu kości strzyknęły. On również nie miał najmniejszej ochoty się stąd ruszać i to nie tylko ze względu na ciepło. Emeral była naprawdę interesująca osobą. - Pamiętasz co mi obiecałaś jakąś godzinę temu? - uniósł brew, a jego oczy zabłyszczały wesoło
   Obserwowała jak chłopak siada na łóżku niedaleko niej. Przeczesała dłonią czerwone włosy i odgarnęła je na jedno ramię. Zawsze bawiła się nimi, kiedy była zestresowana bądź poddenerwowana. - To co ci obiecałam po tym jak torturowałeś mnie łaskotkami? Tak, jeszcze pamiętam o tym. - miała ochotę się zaśmiać, ale powstrzymała się przed tym przygryzając wargę. W końcu mieli być cicho, nie chciała przeszkadzać swojej współlokatorce w spaniu.
   Patrzył uważnie na dziewczynę, zapamiętując każdy jej ruch. Te dziwne spojrzenia, zabawę włosami, przygryzanie wargi. - Taaaaak, dokładnie to. - pokiwał głową z udawana powaga, zastanawiając się jednocześnie, czy naprawdę pójdzie jutro z Emeral na te kolacje.  Chciałby tego, to oczywiste, ale z drugiej strony nie uśmiechało mu się siedzenie w jej towarzystwie, jeśli ona nie będzie miała na to ochoty. Miał dodać coś jeszcze, ale z jego ust wyrwał się przeciągły zieeeew. Zakrył usta dłonią, posyłając Emi przepraszające spojrzenie. - Uwierzyłabyś, że jest już druga w nocy? - pokręcił z niedowierzaniem głową.
   Nie była do końca pewna czy chciała iść z nim na kolację. Pewnie w normalnych warunkach od razu by się na to nie zgodziła, jak najbardziej starała się odgradzać od innych osób, szczególnie tych nowo poznanych. Jednak tym razem było inaczej, czuła, że mogła z nim porozmawiać i spędzić jakoś miło czas. A tego na pewno potrzebowała. Ostatnimi czasy zamknęła się w sobie jeszcze bardziej i nie wiedziała czy to dobrze czy źle. Ziewnęła niedługo po nim, tak już to działało, że ziewanie było zaraźliwe. - Już druga? - zmarszczyła brwi słysząc która godzina, nie zdawała sobie sprawy z tego, że było już tak późno. - Jeśli tak, to to co ci obiecałam zalicza jutro jako jutro, czy dzisiaj jako jutro. - uniosła jedną brew do góry w pytającym geście.
   Wiedział, że Emeral nie należy do najbardziej towarzyskich i najśmielszych osób, widać to było już pięć minut temu po tym jak się poznali, ale Gus nie miał zamiaru rezygnować z tak błahego powodu. Morze był zimnym dupkiem, ale po raz pierwszy o bardzo dawna spotkał dziewczynę, która nie denerwowała go każdą swoją gadką i najprostszym gestem. Może to się liczyło, ale może nie, twierdził po prostu, że tym razem nie odpuści. Z zamyślenia wyrwał go głos Emci. - A no... druga, jeszcze wcześnie. - mruknął, ziewając znowu. Zaśmiał się na jej "pytanie". - Nie wiem, jak wolisz... - powiedział tylko mimowolnie przymykając oczy.
   - Normalnie pewnie już bym dawno spala. - westchnęła. Jej niebieskie spojrzenie wciąż utkwione było w Nocnym Łowcy. Dawno nie spędziła tyle czasu przy osobie z jego rasy, przeważnie omijała ich szerokim łukiem, a tu proszę jaka miła odmiana, z nim naprawdę zaczynała się nieźle dogadywać. - Ale mnie jest obojętnie... - stwierdziła i podkuliła kolana do klatki piersiowej żeby po chwili objąć je ramionami i oprzeć o nie swoją brodę. Przez to, że obserwowała jak Gus przysypia jej powoli też zaczynało się chcieć spać. To było serio zaraźliwe. Już po kilku chwilach oczy zaczęły jej się kleić i nie miała nawet siły zwrócić mu uwagi na to, że miał zaraz iść do Instytutu.
   Pokiwał głową na znak zrozumienia. - Emmmiiii...- westchnął rozkładając się na jej łóżku, ale tak ze nadal znajdował się na ręczniku. - Zabieram cie na kolacje do restauracji którą wybrałem, więc możesz chociaż podać datę. - mruknął otwierając jedno oko i zerkając nim na czerwonowłosą. Zmęczenie było naprawdę zaraźliwe, widział jak oczy dziewczyny się zamykają. Nie powiedział już nic więcej, nie wiedział co dodać, a jego umysł był zbyt zamulony żeby na cokolwiek wpaść.
   Skuliła się bardziej na łóżku, żeby zrobić więcej miejsca, kiedy chłopak się na nim rozłożył, ponieważ nie było ono zbyt duże. - No cóż, to może jutro. Dzisiaj pracuje.- stwierdziła po chwili namysłu. Oczy już od jakiegoś czasu miała zamknięte, nie miała siły utrzymać otwartych powiek. Zmęczenie zaatakowało ją znienacka ii już powoli traciła kontrakt z rzeczywistością zasypiając.
   Był cholernie wysoki, ale umiał skulic się niczym urocza kuleczka i wtedy zajmował o wiele mniej miejsca. Kompletnie wypadło mu z głowy, że powinien wstać, podziękować Emci za gościnę i wrócić do Instytutu. Nadchodzący sen kompletnie go zamroczył. - Okeeey. - mruknął cicho i zamknął oczy, widząc okładająca się do spania Emcie.
   Z jej gardła wyrwało się ciche westchnienie, kiedy resztkami sił uchyliła powieki i zauważyła jak Augustus zasypia na jej łózko. Nie miała jednak siły zwrócić mu uwagi. - Dobranoc. - Wyszeptała cicho nie mając zamiaru go już stąd wyganiać. Nie miałaby serca gdyby teraz kazała mu stąd iść, jeszcze by zasnął idąc do Instytutu i wpadł pod jakieś auto, a potem miałaby go mieć na sumieniu. Objęła się szczelniej ramionami przytulając sama siebie i zamknęła oczy, żeby po chwile wpaść w objęcia Morfeusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz