środa, 20 maja 2015

Jakim cudem jesteś taką życiową ciamajdą? Jako wilkołak nie powinnaś mieć kaca...

Killian & Emeral
   Obudził się przed nią. Promienie słońca padały na jej czerwone włosy. Killian uśmiechnął się z niedowierzaniem, przypominając sobie ich wspólną noc. O ile można było to tak ująć. Skończyło się na całowaniu, kilku malinkach na jej ciele oraz bieliźnie. Ciuchy leżały porozrzucane po całym pokoju. Emeral go pragnęła, ale nie chciał, by to tak wyglądało. Kierował nią alkohol. Cieszył się, że musiał wstać po prezerwatywę do łazienki, a ona czekając, zasnęła. Gdy wrócił wtulona była w poduszkę. Zdjął jej spodnie i nakrył ją kołdrą. Przynajmniej spała w bieliźnie, a nie ubraniu. Teraz patrzył na nią i nie mógł uwierzyć. Ona też pewnie nie będzie mogła, gdy się obudzi. Chłopak zastanawiał się nad zaryglowaniem drzwi i okien, by nie mogła mu uciec. Leżał na boku z głową podpartą na dłoni. Czekał, aż się obudzi. A może powinien zrobić jej śniadanie?
   Z cichym westchnieniem przekręciła się na bok, tym samym bardziej odwracając się w stronę Killiana. Naprawdę świetnie jej się tak spało, jednak w końcu nadszedł czas, aby się obudzić. Ziewnęła i przeciągnęła się powoli w łóżku. Uchyliła leniwie powieki i zerknęła na chłopaka. Chwila... Na chłopaka. Raptownie otworzyła szeroko oczy i wzięła głęboki wdech, wręcz krztusząc się nadmiarem powietrza. - Co... ale, jak... co...? - wydukała starając się zlepić słowa w jakieś sensowne zdanie. Zamurowało ją. Nie ruszyła się z miejsca wpatrując się z niedowierzaniem w wilkołaka. Co ona robiła w jego łóżku i dlaczego nie pamiętała jak właściwie się w nim znalazła?Zaczynała już trochę panikować. Nie pamiętała połowy tego co działo się wczorajszego wieczoru. Miała tylko nadzieję, że nie doszło do niczego między nimi. Kiedy odzyskała władzę nad ciałem i otrząsnęła się z szoku odsunęła się szybko na drugi koniec łóżka. Na razie nie miała zamiaru wstawać, jedynie podciągnęła kołdrę bardziej pod szyje. Nie chciała, żeby zobaczył ją w bieliźnie.. chociaż domyślała się, że już ją w niej widział, w końcu ktoś musiał ją rozebrać.- Killian... co ja tu robię? - zapytała trochę piskliwym głosem, oczywiście tradycyjnie spłonęła cała rumieńcem.
   Czekał dość długo, aż dziewczyna się obudzi. Nieświadoma niczego odwróciła się w jego stronę i jeszcze chwilę tak leżała. W końcu przeciągnęła się, po czym uchyliła powieki, by ujrzeć jego uśmiechniętą twarz. Prawie zachichotał na jej reakcję. Jąkała się, nie wiedząc, co zrobić. Widział, że jest zdezorientowana, więc czekał w ciszy, aż sobie coś przypomni. Przyglądał jej się uważnie. Kiedy przeciągnęła kołdrę wysoko pod szyję, szarpnęła nią tak mocno, że odkryła ciało chłopaka, który był tylko w bokserkach. Na jej pytanie uśmiechnął się szerzej. Nie mógł się powstrzymać. Kąciki jego ust mimowolnie się unosiły. Przymknął na moment oczy, a gdy je otworzył ujrzał jej rumieńce.- Jesteś urocza - stwierdził, ignorując jej pytanie. Po chwili postanowił jednak na nie odpowiedzieć. - Masz słabą głowę - zaczął, powstrzymując śmiech. - Z każdym się wtedy całujesz i pozwalasz dotykać, czy tylko ja dostąpiłem tego zaszczytu? - zażartował, choć to zapewne był kiepski żart.
   Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Ta cała sytuacja okazywała się nie snem, a jawą, co ją w pewnym stopniu przerażało. Serce zaczęło jej bić szybciej, tak jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi. Czuła się w tym momencie trochę jak takie przestraszone zwierzę złapane w pułapkę. Wypuściła z gwizdem powietrze przez zęby, kiedy zorientowała się, że ściągnęła kołdrę z chłopaka odkrywając jego idealne ciało. Gdy usłyszała, że ma słabą głowę z jej gardła wydarł się cichy jęk. Nie chciała wierzyć w to, że dzieje się to naprawdę. Zamknęła na chwile oczy, szumiało jej w głowie, pewnie po wczorajszym piciu, jednak teraz nie miała czasu przejmować się kacem. Starała sobie przypomnieć co się tak właściwie stało wczorajszego wieczora. Zdołała sobie przypomnieć pojedyncze sceny, a reszta wydarzeń była jedną, wielką dziura w jej pamięci. - Powiedz, że do niczego nie doszło... Proszę... - powiedziała ledwo słyszalnym szeptem i otworzyła oczy. Nie spojrzała jednak na Killiana, tylko gdzieś w bok. Jeszcze nigdy w życiu nie była tak speszona jak teraz. Rozbawienie chłopaka zaczynało ją irytować. Zastanawiała się nad tym jak może się stąd wydostać i zwiać... Musiała się jednak ubrać, w końcu ciągle była w samej bieliźnie i nie mogła tak nigdzie się pokazać.
   Dziewczyna była niesamowicie urocza. Mógłby patrzeć na nią całymi dniami, wprawiając ją tym w zakłopotanie. Uśmiechał się do niej łagodnie, chcąc ją jakoś uspokoić, ponieważ czuł jej strach bardzo wyraźnie. Chciał wyciągnąć rękę. Przytulić ją. Cokolwiek. Ale wiedział, że nie powinien tego robić. Nagle zerwała z niego kołdrę, okrywając się po samą szyję. On zaś leżał obok niej odsłonięty. Kiedy zamknęła oczy, próbując najwyraźniej sobie wszystko przypomnieć, uniósł dłoń i pogłaskał ją po głowie. Chciał jej wmówić, że się ze sobą przespali. Każdej innej dziewczynie w takiej sytuacji pewnie by tak powiedział. Różnica polegała na tym, że ona nie była każdą inną dziewczyna. Z nimi zapewne wylądowałby w już dawno w łóżku i doszłoby do czegoś więcej niż kilku malinek. Pokręcił głową z uśmiechem, który przeznaczony jest dla dzieci. - Ale bardzo chciałaś - wyszeptał, nachylając się do niej. Zmniejszył dystans miedzy nimi do kilku centymetrów. Przeniósł rękę na brzeg kołdry. Złapał ją tuż przy jej dłoni i lekko pociągnął. Chciał, by na niego spojrzała. - Nie martw się, mała...
   Nie chciała teraz na niego patrzeć, nie mogła tego zrobić. Czuła się niezmiernie głupio i źle w tej sytuacji. Wpadła na chwilę w zadumę przez co przez kilkanaście sekund wręcz zapomniała o oddychaniu. W końcu jednak wzięła głęboki wdech nabierając powietrza w płuca. - Gdzie są moje ubrania? - zapytała cicho i rozejrzała się dyskretnie po pokoju. Trochę się uspokoiła, jednak gdy tylko chłopak się do niej przysunął jej tętno przyspieszyło. Zamknęła oczy czując jak gładzi ją po włosach. - Killian, proszę... ja nie wiem.. ja nie mogę... byłam pijana... ja nie.... - westchnęła głośno nie potrafiąc sklecić sensownego zdania. Odetchnęła z ulgą słysząc, że do niczego więcej między nimi nie doszło. Odwróciła nieznacznie głowę w drugą stronę, gdy wilkołak przysuwał się coraz bliżej niej. Ciągle uporczywie nie chciała spojrzeć mu prosto w oczy, nie była do końca pewna co by wtedy zrobiła. Czuła się totalnie skołowana tą sytuacją, więc jedynie tylko dlatego jeszcze nie zaczęła na niego krzyczeć. Bo w końcu jaki normalny i porządny facet zaciąga pijaną dziewczynę do swojego łóżka, nawet tylko po to żeby zrobić jej kilka malinek? Co więcej nie do końca wiedziała jeszcze jakie są między nimi stosunki tak naprawdę.
   Przez moment bał się, że się udusi. Przestała oddychać i wyglądała, jakby w każdej chwili mogła mieć atak paniki. Zdecydowanie nie chciał do tego doprowadzić. Uśmiechał się od niej delikatnie, starając się zdobyć jej zaufanie. Nie rozumiał, czemu wciąż była tak zdystansowana. Może powinien ją po prostu dzień w dzień upijać i miałby z głowy wszystkie problemy? Na jej pytanie zmarszczył brwi i udał zadumę, po czym jego twarz znów rozjaśnił uśmiech. - Leżą na krześle... chyba - odpowiedział niepewny swoich słów. Wydawało mu się, że widział tam jej ciuchy, ale teraz wolał ją obserwować uważnie, by w razie czego nie pozwolić jej uciec, niż podnieść wzrok. Dalej ją głaskał, a ona się jąkała. Nie umiał zrozumieć, jak działa jej mózg. Raz była przebojowa, raz niezdarna, raz nieśmiała. Jednak za każdym razem zachowywała pewien dystans. Wciąż nie patrzyła mu w oczy. Nawet gdy pociągnął za rąbek kołdry. Zabrał rękę, położył się na plecach i przekręcił głowę w bok. Wciąż czujny i gotowy do zerwania się z łóżka. - Nie mam pojęcia, gdzie mieszkasz, a nie mogłem cię zostawić w takim stanie - próbował się tłumaczyć. - Twoja koleżanka była zbyt zajęta moim kumplem, a ty praktycznie słaniałaś się na nogach. Co innego mogłem zrobić? Moje mieszkanie było jedyną opcją - stwierdził spokojnie. Na moment przygryzł policzek. - Sama mnie zaczęłaś całować... Em, nie mógłbym tego zrobić, gdy byłaś pijana - zapewnił ją, ponieważ widząc jej minę, wiedział o czym ciągle rozmyślała. Chciał ją uspokoić, ale pewnie znowu mu nie wyszło. Już nie miał pojęcia, jak z nią rozmawiać.
   Nie łatwo było zdobyć jej zaufanie, szczególnie po takich sytuacjach w jakich znalazła się już kilka razy z Killianem. Panicznie bała się bliskich kontaktów z drugą osobą, więc wyznaczyła sobie pewną granicę, którą mimo wszystko Killian z łatwością przekroczył już kilka razy. Jeszcze raz rozejrzała się pokoju, ale i tak nie zauważyła swoich ubrań. Westchnęła. Mimo kołdry czuła się taka odkryta będąc jedynie w samej bieliźnie. Zamknęła na chwilę oczy, czuła narastający ból w skroniach. To było, oczywiste, że będzie miała kaca, po wypiciu takiej ilości alkoholu. - Trzeba było zostawić mnie gdziekolwiek. - Szepnęła z wciąż zamkniętymi oczami. Zastanawiała się nad tym co powinna zrobić. Jej umysł jak zwykle podpowiadał jej, żeby wiać, jednak w tym momencie nie miała na to szans. Z jej gardła wyrwał się cichy jęk, gdy chłopak oznajmił, że sama go zaczęła całować. W końcu otworzyła oczy i zerknęła na wilkołaka. Wyciągnęła dłoń tak jakby chciała go dotknąć, jednak zamiast tego złapała poduszkę i uderzyła nią go w twarz. Chciała po prostu na chwilę go zdezorientować, no i może też trochę chciała pokazać to, że jest zdenerwowana nie tylko na siebie, ale również na niego, że jej pozwolił robić to, co robiła. Owinęła się kołdrą i usiadła na brzegu łózka. Nie miała jednak zamiaru uciekać, wiedziała że pewnie większość drzwi jest pozamykane, a on z łatwością by ją dogonił gdyby chciał.
   Musiał ją jakoś do siebie przekonać, ale nie miał pomysłu, jak może to zrobić. Najwyraźniej nie ufała mu i nie chciała nawet na niego patrzeć. On nie chciał, żeby tak było. Nie wiedział, co takiego zrobił, że aż tak zraził ją do siebie. Zazwyczaj nie miał problemu z dziewczynami. Nawet nie wydał z siebie żadnego dźwięku, gdy uderzyła go poduszką. Złapał ją i odrzucił gdzieś na bok. - Nie zostawiłbym cię tak po prostu, by jakiś menel napastował cię, gdy byłaś pijana - stwierdził dobitnie, podnosząc się, gdy ona to zrobiła. Usiadła na brzegu łóżka owinięta kołdra, a on bał się wyciągnąć rękę. Nie uciekała, więc musiał się zastanowić, co to oznaczało. Wstrzymał oddech. Był tak blisko dotknięcia jej pleców, ale zawahał się. Zabrał rękę i wstał. Podszedł do lodówki, która wyjątkowo była pełna, ponieważ poprzedniego dnia zrobił zakupy. - Co chcesz zjeść na śniadanie? - spytał, jakby nic się nie stało.
   Westchnęła i bardziej się skuliła na brzegu łóżka. - No pewnie, lepiej zabrać mnie do siebie i samemu "napastować"? - Szepnęła. To właśnie ją bolało, że on nie był pijany i że mógł z łatwością powstrzymać ją od pocałowania go. Nawet jeśli wcześniej mimo wszystko minimalnie się do niego przekonała, to teraz już nie wiedziała co o nim myśleć. - Cokolwiek. - Powiedziała i powoli wstała z łóżka, podtrzymując przy tym kołdrę, która była okryta. Rozejrzała się po podłodze, nie mogła znaleźć swoich ubrań, ale znalazła jakąś koszulkę chłopaka. Nie namyślając się długo założyła ją przez głowę i odłożyła kołdrę na łóżko. Koszulka sięgała jej do polowy uda i zakrywała wystarczająco dużo jej ciała, żeby poczuła się chodź trochę swobodniej. Wyglądała na jakąś taką wyżutą z emocji. Nie czuła się najlepiej, najprawdopodobniej z powodu kaca, zdecydowanie przesadziła wczoraj z alkoholem. Miała mętlik w głowie, po nocy z której mało co pamiętała. - Masz wodę? - Zapytała cicho podchodząc trochę bliżej chłopaka.
   Killian westchnął na jej słowa. Przewrócił oczami. - Nie zrobiłem nic, czego byś nie chciała, Em - stwierdził ze zrezygnowaniem w oczach. Gdyby chciał ją napastować, zrobiłby to dawno. Obserwował ją uważnie, gdy wstawała. Jego rysy twarzy złagodniały. Na jej pytanie od razy sięgnął na najniższy pojemnik w lodówce i wyjął z niej butelkę. Stał z wyciągniętą ręką, czekając, aż Em zabierze od niego wodę. Nie patrzył w jej kierunku tylko do środka lodówki, zastanawiając się, co zjeść. - Jesteś głodna? - powtórzył swoje poprzednie pytanie w nieco inny sposób.
   Oparła się dłońmi o jedną z szafek i zapatrzyła przez chwilę gdzieś w przestrzeń, nie potrafiła teraz spojrzeć Killianowi prosto w oczy. - Nie pamiętam połowy z tych rzeczy, które miały miejsce... Chyba tak nie powinno być. - mruknęła i zacisnęła usta w wąską kreskę. Naprawdę nie wiedziała już co powinna myśleć o ich 'relacji' między sobą. W głowie miała totalny chaos. Wciąż starała się przypomnieć sobie jakieś większe szczegóły z tegol co robili, jednak nie szło jej to za dobrze. - Nie jestem głodna. - powiedziała cicho, chociaż w sumie nic nie jadła od wczorajszego poranka. Odwróciła się znów na chwilę w jego stronę, po czym wyciągnęła dłoń i położyła ją na butelce, żeby ją od niego wziąć. Potrzebowała się czegoś napić, ponieważ ją 'suszyło', co jedynie było dowodem na to, że miała kaca po wieczorze w którym za dużo wypiła.
   Killian spojrzał na nią z troską i rozbawieniem w oczach. - Jakim cudem jesteś taką życiową ciamajdą? Jako wilkołak nie powinnaś mieć kaca - stwierdził, uśmiechają się nieznacznie. Westchnął na jej kolejne słowa i pokręcił głową. - W takim razie zjemy naleśniki – stwierdził, wyciągając wszystkie potrzebne składniki. Zerknął na nią kątem oka. - Usiądź sobie, a ja zaraz zrobię nam śniadanie - mówił, sprawnie rozbijając jajka o kant blatu i wbijając je do miski. Dodał mąkę i mleko. Szło mu szybko i już po niedługim czasie wlewał masę na patelnie.
   - Jestem chodzącym nieszczęściem. - Szepnęła cicho pod nosem, ale była pewna, że Killian to usłyszał. Usiadła przy stole i oparła czoło o jego blat. Czuła się fatalnie i fizycznie, i psychicznie. Czerwone włosy tworzyły "ognistą" aureole dookoła jej twarzy. - Naleśniki? - Przekręciła lekko głowę na bok, żeby zerknąć na Killiana, który krzątał się po kuchni niczym jakaś profesjonalna kucharka przygotowując dla nich śniadanie. Nie za bardzo wiedziała jak to skomentować, rzadko kiedy ktoś dla niej przygotowywał jedzenie, przeważnie robiła to sama. Przyglądała się wilkołakowi w ciszy. I, że niby oni wylądowali prawie w nocy razem w łóżku, bo ona się spiła? To była dla niej nowość. W końcu zwykle bała się bliskich kontaktów z innymi, a takie coś powinno ją jak najbardziej przerazić. Sama sobie się dziwiła, że jeszcze tu u niego siedziała i z nim rozmawiała. Instynkt podpowiadał jej, że powinna zwiać, ale nie miała nawet siły, ani chęci, żeby ruszyć się z miejsca.
   Killian uśmiechnął się pod nosem na jej słowa, starając się nie roześmiać. Była urocza i taka nieogarnięta. Przeszkadzało mu jedynie, że tak bardzo stara się trzymać go na dystans i nie daje mu się do siebie zbliżyć. Chłopak nie wiedział już, jak ma się z nią obchodzić. Postanowił więc skupić się na tym, by być miłym. Przełożył pierwsze naleśniki na talerz i odsunął go na bok, po czym wziął kolejny i zrobił to samo, aż skończyła mu się masa. Odwrócił się do niej z delikatnym uśmiechem, po czym położył przed nią na stole talerz z naleśnikami. Wyjął z lodówki dżem i nutellę. Usiadł na krześle i zabrał się za jedzenie, przypatrując jej się uważnie. Przegryzł pierwszy kęs. - Musisz coś zjeść - powiedział cicho, wskazując wymownie na talerz naprzeciwko niego. - Nie otruję cię przecież.
   Wiedziała, że musiała wyglądać nieciekawie w takim stanie w jakim była. Co z niej za beznadziejny wilkołak, skoro "umierała" po piciu zbyt dużej ilości alkoholu? Nie powinna mieć kaca, a jednak miała. To jedynie znaczyło, że problem tkwił głównie w jej psychice. Zdawała sobie z tego sprawę, przez co właśnie trzymała wszystkich na dystans, w szczególności osoby takie jak Killian, które chciały zbliżyć się do niej bardziej. Spuściła wzrok na talerz z naleśnikami, który chłopak postawił na stole. W jej brzuchu automatycznie zaburczało głośno. - Nie chce jeść. - Mruknęła jednak mimo wszystko cicho, po czym znów uniosła wzrok na Killiana, który starał się namówić ja na jedzenie. Naprawdę obawiała się tego, że po prostu zwyczajnie jedzenie nie będzie chciało utrzymać się w jej żołądku. Już bez tego było jej niedobrze.
   Wilkołak z Emeral był żaden. Należała do sfory, a nie zachowywała się jak oni. On mimo, że nie należał do żadnej watahy, potrafił się wpasować i zrobił to sam, co mógł uznać za wrodzony talent albo szczęście. Killian w większości rzeczy, które robił odnajdywał się naturalnie. Nie miał żadnych problemów z grą na gitarze czy w kontaktach z ludźmi. Z wszystkimi potrafił się dogadać. Wyjątek stanowiła Em, która robiła dwa kroki do tyłu, gdy on stawiał jeden w przód. Westchnął, po czym przygryzł policzek od wewnątrz. - Powinnaś coś zjeść - stwierdził, a jego głos był ciepły i przyjazny. Przyjrzał się jej uważniej. - Może chociaż zrobię ci herbatę, jeśli boisz się, że Twój żołądek cię nie posłucha? - zaproponował i dawno nie był dla kogoś tak miły. Naprawdę chciał ją do siebie przekonać. Czekał spokojnie na jej odpowiedz, przegrywając kolejny kęs naleśnika.
   Nie chciała zachowywać się jak wilkołak, nigdy tak naprawdę nim nie chciała być, a do watahy dołączyła, bo "tak było, bezpieczniej dla samotnej, nowo przemienionej 14 latki". Inaczej by sobie nie poradziła. Jednak to nie zmieniało faktu, że wcale, a wcale nie szło jej nawiązywanie kontaktów z innymi. - Hm...- Mruknęła cicho słysząc jego pytanie i oparła brodę na dłoniach, które leżały płasko na stole.- Byłabym wdzięczna za herbatę. - Stwierdziła cicho. Widziała po Killianie, że stara się on być miły, jednak ona wciąż nie była pewna co powinna o nim myśleć. W końcu zachowywał się czasem niczym jakiś tani podrywacz.. Ale czasem był dla niej taki miły i opiekuńczy. Westchnęła przez mętlik w głowie.
   Zastanawiał się, czy jej dystans wynikał z tego, że nie radziła sobie z byciem wilkołakiem, czy po prostu była do niego na tyle uprzedzona. Włożył do ust ostatni kęs naleśnika, który miał na talerzu, po czym pokiwał głową. Wstał i włączył gaz pod czajnikiem, po czym wrócił na miejsce, czekając, aż woda się zagrzeje. Nie uśmiechał się, ale spoglądał na nią z ukrywanym smutkiem. Chciał do niej dotrzeć. Była pierwszym wilkołakiem, którego spotkał, poza tym, który go ugryzł, więc jasne, że czuł z nią jakąś więź. Nie chciał tego zepsuć, ale jego usposobienie ją odstraszało. Dlatego zachował dystans.
   Kiedyś nie radziła sobie z byciem człowiekiem, wiec co dopiero teraz nie radziła sobie z byciem wilkołakiem. Bardziej leżała niż siedziała przy tym stole. Czuła na sobie wzrok Killiana, jednak nie potrafiła na niego spojrzeć. Cierpliwie czekała na swoja herbatę, a kiedy w końcu chłopak położył kubek obok niej podniosła głowę z blatu i sięgnęła po niego. Oczywiście zrobiła to wszystko za szybko, jej organizm nie nadążał w tej chwili nad tym co ona chciała robić. Zawartość kubka po kilku chwilach wylądowała na niej, a ona tak naprawdę do końca nie wiedziała jak to się stało. Nabrała gwałtownie powietrza w płuca, a jej źrenice się rozszerzyły. Z miejsca się rozbudziła czując na sobie gorącą ciecz. Zszokowana tym co się stola nie ruszyła się z miejsca, tylko spojrzała w dol na siebie. Wrzątek stworzył na jej skórze piękne, czerwone oparzenia, a bluzka która miała na sobie kleiła się, również mokra, do jej brzucha. Brązową ciecz spływała po jej, zdecydowanie zbyt odkrytym ciele, w końcu miała na sobie tylko bieliznę i koszulkę Killiana.
   Woda zaczęła się gotować, więc wyłączył gaz i zalał herbatę w kubku, który już po chwili stał przed Emeral. Powinien przewidzieć, co może się stać przy jej koordynacji ruchowej. Była naprawdę wyjątkowym wilkołakiem, ale nie mógł zrozumieć, jakim cudem wylała na siebie całą herbatę. Jego serce zaczęło bić szybciej, a wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Podskoczył z miejsca i już był przy niej. Zdjął z niej przemoczoną koszulkę i szybko zaciągnął ją do łazienki. Wpakował się razem z nią do kabiny prysznicowej, która była dość duża i odkręcił letnią wodę. Mimo takiego poparzenia, jej skóra powinna się zregenerować dość szybko, ale przy niej musiał od razu działać. Emeral była inna. Niezdarna i wiecznie pakująca się w kłopoty. Killian oddychał ciężko, starając się unormować bicie serca. - Kiedyś przyprawisz mnie o zawał - wyszeptał, a jego głos był niewiele głośniejszy od szumu wody, która spływała po ich ciałach. Po kilku sekundach był już cały mokry, a włosy kleiły mu się do czoła.
   Naprawdę nie miała pojęcia jak właściwie na siebie to wszystko wylała. Po prostu stało się i tyle. W jej oczach od razu mimowolnie pojawiły się łzy. Ból od poparzenia był nieopisany. Nie zdążyła zareagować, a Killian już przy niej był, zdjął z niej mokrą koszulkę i zaprowadził ją do łazienki. Łkając oparła się o ściankę prysznica i zamknęła na chwilę oczy, kiedy woda zaczęła spływać po ich ciałach. Dawało to jej poparzonej skórze niemałą ulgę. Uchyliła powieki i zerknęła na Killiana, który stał przed nią. - Przepraszam...- powiedziała cicho ledwo słyszalnym szeptem. Jej łzy mieszały się z wodą. Czuła się okropnie i fizycznie, i psychicznie. Oddech miała przyspieszony, a serce bilo jej jak oszalałe. Nawet nie miała odwagi spojrzeć w dół na swój brzuch i nogi, które aktualnie były całe zaczerwienione przez bliski kontakt z wrzątkiem. Pewnie gdyby wciąż była człowiekiem, to miałaby po takiej "przygodzie" niezłe blizny. Teraz jednak jako wilkołak powinna niedługo się uleczyć. Objęła się sama ramionami drżąc przy tym cała. - Przepraszam. - Powtórzyła dalej płacząc. Widziała jak przemoczony chłopak również ciężko oddycha. Czuła się źle przez to wszystko. Ciągle sprawiała mu jakieś kłopoty.
   Zacisnął zęby i wsadził dłonie w tylne kieszenie spodni, przez co jego mięśnie się uwydatniły. Nie wiedział, jak ma się przy niej teraz zachować. Zaczęła płakać, a on chciał ją przytulić, ale był świadom tego, że zapewne jej by się to nie podobało. Słyszał bicie jej serca. Poparzenia zaczęły już powoli znikać. Może nie była aż takim beznadziejnym wilkołakiem, za jakiego ją miał. Przewrócił oczami na jej kolejne przeprosiny i wyciągnął do niej ręce. Już po chwili znalazła się w jego uścisku, a on głaskał ją delikatnie po mokrych włosach, jakby była niemalże dzieckiem. - Już jest dobrze. Nic się nie stało. Zaraz wszystko przejdzie - szeptał jej do ucha, starając się ją uspokoić. Naprawdę nie sądził, że kiedykolwiek znajdzie się w takiej sytuacji.
   Ból powoli mijał, jednakże ona stała dalej w miejscu płacząc. Po prostu to wszystko było dla niej za wiele. Oparzenia już zaczęły się goić. Może nie zawsze zachowywała się jak wilkołak, ale chociaż dziękowała za to, że jej ciało tak szybko się regenerowało. Spojrzała niepewnie na Killiana, kiedy wyciągnął ręce w jej stronę. Nie myśląc długo zrobiła krok do przodu i przytuliła się do niego. Oparła głowę o jego klatkę piersiowa. Nie przeszkadzała jej aktualnie jego bliskość, ponieważ po prostu o tym nie myślała. Przez tą chwilę po prostu potrzebowała się przytulić, jak takie małe dziecko. - Przepraszam. - Szepnęła jeszcze cicho wtulona w niego. Jej zachowanie było takie żałosne...
   Przytulał ją zdziwiony, że dziewczyna wtuliła się w niego tak chętnie. Nie spodziewał się tego. Zachowywała się jak nie ona i Killian zmartwił się, gdy przeprosiła go po raz kolejny. Westchnął. Odsunął się od niej na niewielką odległość i nachylił się do niej, by scałować łzy z jej policzków. Już był tak blisko jej ust, ale nie miał zamiaru jej pocałować, jeśli ona tego nie chciała. Wykorzystywanie tego momentu także było źle, ale stała przed nim mokra. W samej bieliźnie. A on był tylko chłopakiem. Ciężko mu było się powstrzymać. Wpatrywał się w jej oczy i próbował coś w nich dostrzec.
   Zacisnęła dłonie na jego mokrej koszulce, gdy się tak do niego tuliła. Jej nagły przypływ emocji był taki spontaniczny. Zamknęła na chwilę oczy, kiedy Killian scałowywał jej łzy z policzków, po czym zerknęła na niego niepewnie. Jej klatka piersiowa uniosła się i opadała dość szybko przez przyspieszony oddech. - Przepraszam.- nawet nie wiedziała, który raz to powtórzyła w ciągu tych kilku minut. Ślady po oparzeniach na jej ciele były już praktycznie niewidoczne. Przekręciła lekko głowę na bok, a jej ciepły oddech zmieszał się wraz z jego oddechem. Byli tak blisko siebie, znowu. Tym razem była trzeźwa, jednak czuła się przy nim jakby znowu nie wiadomo ile wypiła. Zrobiło jej się gorąco, mimo iż woda lecąca z prysznica była dość zimna. Zerknęła na chwilę na jego wargi, po czym znowu spojrzała mu w oczy i przełknęła głośno ślinę.
   Kąciki jego ust drgnęły, gdy jej oddech przyspieszył. Pokręcił nieznacznie głową na jej kolejne przeprosiny. Nie mógł uwierzyć, że nie odtrąciła go tak od razu. Chciał ją pocałować. A na dodatek jego instynkty jako wilkołaka były wyostrzone. Jednak Em była trzeźwa i był pewien, że zapamięta wszystko, co teraz zrobią, dlatego nie chciał naruszyć pewnych granic. Nie, jeśli ona nic nie zrobi. Starał się unormować oddech. Cały czas wpatrywał się w jej oczy. Delikatnie ujął jej twarz swoimi rękami i czekał. Przymknął nieznacznie oczy. Gdyby nie był wilkołakiem pewnie trząsłby się już z zimna przez wodę lecącą z prysznica.
   Woda spływała strugami po ich ciałach, a oni stali tak razem, naprzeciwko wpatrzeni w siebie jak w obrazki. Jej źrenice się rozszerzyły, gdy tylko Killian ujął jej twarz w dłonie. Jej dolna warga zadrżała nieznacznie. Nie wiedziała już sama co powinna zrobić w tej sytuacji. Nie ważne jak bardzo chciała się temu zapierać, to i tak nie opuszczało ją to dziwne uczucie... Uczucie, które namawiało ją do tego, żeby go pocałować. Walcząc sama ze sobą w myślach, w końcu się poddała i przesunęła dłonie po jego bluzce, mogąc bez problemu wyczuć teraz przez mokry materiał zarys jego mięśni. - Pierwszy i ostatni raz, dobrze? - Wyszeptała jedynie patrząc mu prosto w oczy, po czym stanęła na palcach nie dając mu nawet czasu na odpowiedź i niepewnie złączyła ich usta w delikatnym pocałunku.
   Killian po raz pierwszy nie wiedział, jak zachowywać się przy dziewczynie. Zawsze wystarczał jego urok osobisty i kilka miłych słów. Uśmiech. Przy niej robiło się to bardziej skomplikowane, dlatego tak nieustannie za nią gonił. Ciekawiła go. Chciał spytać, o co jej chodziło, ale nie zdążył nawet otworzyć ust. Jej wargi były niczym muśnięcie skrzydeł motyla. Killian przeniósł jedną dłoń na jej talię i przyciągnął ją do siebie, odpowiadając na jej pocałunek.
   Miała to w zwyczaju, że nie zachowywała się jak jakieś przeciętne dziewczyny. Była od nich zdecydowanie jeszcze bardziej skomplikowana i niezrozumiała, nawet po części sama dla siebie też taka była. Niespiesznie poruszała wargami napierając z każdą chwilą trochę bardziej na jego usta. Bez sprzeciwów dała mu się przyciągnąć do siebie. Po jej ciele przeszły ciarki spowodowane ta nagłą bliskością z chłopakiem, były dla niej niczym taki alarm oznajmujący, że nie powinna robić tego to co robiła, bo mogła tego potem żałować. Zignorowała jednak na razie te myśli i przylgnęła do Killiana całym swoim ciałem, przy okazji splatając dłonie na jego karku. Na razie i tak nie miała nic do stracenia.
   Nie mógł uwierzyć w to, że bez przymusu, bez żadnych wymówek, trzeźwa, Emeral go pocałowała. Dała mu się przyciągnąć, a nawet objęła jego szyję swoimi drobnymi dłońmi. Przeszły go ciarki. Jej dotyk był dla niego czymś, czego się nie spodziewał, nawet gdy wiedział, że ma on nastąpić. Teraz już przeniósł obie swoje dłonie na jej talię, obejmując ją delikatnie. Zrobił krok do przodu, zmuszając ją do cofnięcia się i oparcia plecami o ścianę. Cały czas jednak całował jej usta, z każdą chwilą napierając na nie coraz bardziej. Aż w końcu zabrakło im tlenu. Oderwał się od niej, ale dzieląca ich odległość była tak niewielka, że ich nosy dalej się ze sobą stykały. Trzymał ręce pewnie na jej biodrach, jakby bojąc się, że znowu ucieknie.
   Natłok myśli i odpowiednia chwila wystarczyły, żeby dała się ponieść wszelkim emocjom. Posłusznie zrobiła krok w tył, kiedy on zrobił krok w przód. Dalej i tak nie mogła się cofnąć czując na plecach zimno bijące od ściany. Nie przerwała ich pocałunku dopóki w końcu nie zabrakło im tchu. Wzięła głęboki oddech, łapiąc łapczywie powietrza w płuca, kiedy ich usta się rozdzieliły. Spojrzała Killianowi prosto w oczy. Na jej policzkach jak zwykle pojawiły się naturalnie, szkarłatne plamy. Przygryzła lekko dolną wargę, zdając sobie sprawę właśnie z tego w jakiej sytuacji się znalazła. Była z nim pod prysznicem w samej bieliźnie, była przemoczona i przyciśnięta przez niego do ściany. Jego dotyk zmyślnie jednak odganiał jej myśli o tym, żeby zwiać, tak dawno nikt jej tak nie dotykał i nie mogła powiedzieć, że jej tego nie brakowało. Przekręciła lekko głowę na bok i potarła przy tym delikatnie nosem bok jego nosa. Po chwili jeszcze lekko przesunęła paznokciami po jego karku. Na razie się nie odzywała, nie miała nawet w sumie pojęcia co mogłaby teraz powiedzieć.
   Poddała mu się, choć na tę krótką chwilę. Nie mógł w to uwierzyć. Stała przed nim w samej bieliźnie, w dodatku mokra, z wyraźnymi rumieńcami na twarzy. Nachylił się, by ucałować jej policzek. Kiedy przesunęła paznokciami po jego karku, zamruczał. Zaczynały odzywać się w nim instynkty. Pocałował ją, nie umiejąc się powstrzymać. Masował kciukami jej biodra, gdy na nią napierał. Nie miała już nawet drogi ucieczki, chyba że sam by ją puścił i właśnie to zrobił. Nagle oderwał się od niej i zrobił krok do tyłu. Patrzył na nią, jakby ją pierwszy raz widział. - Jeśli będziemy to kontynuować, nie powstrzymam się - wyszeptał ostrzegawczo, ale nie chciał, by to się kończyło.
   Sama nie mogła uwierzyć w to, ze z taka łatwością mu się poddała w tym momencie. Spłonęła jeszcze większym rumieńcem, kiedy znów ucałował jej policzek. Westchnęła cicho w jego usta, kiedy ich wargi znowu się razem złączyły w pocałunku. Od miejsc w których dotykał jej odkrytej skory przechodziły po jej ciele nowe fale ciepła. Nagle Killian się od niej odsunął, a ona nabrała głęboki wdech i spojrzała na niego, tymi swoimi wielkimi, niebieskimi oczami. - Chyba powinnam już iść...- wyszeptała w odpowiedzi, jej głos drżał. Jej klatka piersiowa uniosła się i opadała poprzez przyspieszony oddech. Nie ruszyła się jednak jeszcze z miejsca i wpatrywała się w chłopaka. Miała ochotę jeszcze raz go przeprosić za to, że go pocałowała. Czuła się z tym źle, ponieważ zdawała sobie sprawę z tego, ze mimo wszystko nie udałoby jej się zbliżyć do niego bardziej.
   Killian oddychał ciężko. Próbował unormować swój oddech, ale wolno mu to szło. Pokiwał nieznacznie głową i zrobił kolejny krok w tył, przez co wyszedł z pod prysznica. - Jak skończysz, masz tu ręcznik - powiedział, zanim wyszedł. Oparł się plecami o drzwi łazienki i przez moment oddychał głęboko. Po chwili ruszył spokojnie do swojego pokoju i znalazł ciuchy, które będą na nią w miarę dobre. Drzwi łazienki uchylił tylko na tyle, by zostawić na podłodze ubranie.
   Jej serce wciąż dudniło w piersiach, nawet po tym jak Killian po prostu zostawił ją samą. Przymknęła na chwilę oczy starając się uspokoić i pozwoliła wodzie z prysznica dalej spływać po jej ciele. Czuła się źle przez to wszystko, czuła się trochę zagubiona. Dopiero po parunastu minutach zakręciła wodę i wyszła z brodzika. Niespiesznie wytarła się ręcznikiem, po czym założyła ubranie, które dla niej zostawił. Oczywiście wcześniej musiała zdjąć swoją bieliznę, która po tej kąpieli była cała przemoczona. Cichy mimo wszystko były na nią trochę za wielkie, jednak wcale jej to nie przeszkadzało. Wyszła na korytarz przeczesując przy tym mokre włosy i skierowała się w stronę wyjścia.
   Stał tyłem do drzwi i spoglądał przez okno w kuchni oparty biodrem o blat. W dłoni trzymał kubek z herbatą, ale nie pił jej. Tylko rozmyślał. Usłyszał jej kroki, ale nawet nie mrugnął. Mimo to na jego usta wkradł się uśmiech. - Do zobaczenia, Kopciuszku - pożegnał ją, odwracając się do niej, gdy stała przy drzwiach. Zachowywał się, jakby nic się nie stało. Musiał się porządnie zastanowić nad tym, co do niej czuł. Czy w ogóle coś czuł.
   Zaciągnęła na głowę kaptur od bluzy chcąc zakryć mokre włosy. Zauważyła Killiana, który stał przy oknie, jednak nie odezwała się dopóki chłopak się do niej nie odwrócił. - Do zobaczenia Killianie. - powiedziała jeszcze cicho zerkając na niego kątem niebieskiego oka, po czym podeszła bliżej drzwi i zwyczajnie wyszła z jego mieszkania. W pewnym sensie znowu uciekała, jednak tym razem nawet się pożegnała. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz