wtorek, 19 maja 2015

Ty też kochałeś się w Trampie, Delsinie?

Benedict & Delsin

   Tego dnia skończył pracę wcześniej, więc tym samym wrócił do domu w lepszym nastroju. Uśmiechnął się do Boo, który jak zwykle rzucił się na niego w drzwiach, to zadziwiające jaki szybki i silny potrafi być piesek, który spędził na tym świecie zaledwie rok. Wyprowadził go na krótki spacer i zaraz po powrocie nasypał mu trochę jedzenia do plastikowej miseczki. On sam nie był szczególnie głodny, więc wyżłopał tylko butelkę piwa i zrzucił z siebie koszulkę, przebrał się w jakieś dresy i rozsiadł się na kanapie z gitarą w ręce. Boo usadowił się na poduszce obok, patrząc na około tymi swoimi złotymi ślepiami. Brzdąkał zaledwie kilka minut, bo chwilę później przerwał mu dzwonek do drzwi. Westchnął, mrucząc coś pod nosem i skierował kroki do przedpokoju, nawet nie zadając sobie trudu, aby się ubrać. Jak zwykle ciekawski Boo dreptał zaraz za nim wymachując we wszystkie strony tym swoim puszystym ogonem.- Delsin? - uniósł zdziwiony jedną brew, widząc czarownika, nie spodziewał się wizyty, ale z drugiej strony musiał przyznać, że odrobinę ucieszył się na jego widok.
   Delsinowi się nudziło. Kath już u niego nie mieszkała, ponieważ znalazł jej miejsce, gdzie była bezpieczna. Miał iść do klubu, żeby się czymś zająć, ale w końcu stwierdził, że woli pójść do Blue. Rzucił zaklęcie i znalazł jego mieszkanie. Zapukał do drzwi, a za plecami schował butelkę wina, które ze sobą zabrał. Miał całkiem spory zapas w swojej rezydencji. Uśmiechnął się do chłopaka, gdy ten mu otworzył. Delsin nawet się nie odezwał, tylko zrobił krok w przód i naparł delikatnie na jego usta. - Chciałbyś umilić mi czas? - spytał szeptem, po czym zwinnie go wyminął i bez pytania wszedł do środka.
   Uniósł brwi zaskoczony, kiedy Delsin po prostu go pocałował. Westchnął, kiedy czarownik wszedł do środka jak gdyby nigdy nic - Och, jasne, proszę wejdź - mruknął sarkastycznie i zamknął za nim drzwi. Nie spodziewał się tej nagłej wizyty, miał spędzić spokojny wieczór, ale mimo wszystko nie pogardzi towarzystwem, szczególnie jeśli ma być nim Delsin. Boo zerknął na niego i już po chwili kręcił się koło nóg czarownika, obwąchując go i machając żywo ogonem. Blue oparł się o framugę patrząc na niego ze zdziwieniem, ponieważ jego czworonożny przyjaciel zazwyczaj warczał zirytowany na czarowników.  
   Posłał mu tylko całusa w odpowiedzi na jego sarkastyczne słowa. Delsin zdziwił się nieco, gdy zobaczył psa, ale kochał zwierzęta, więc ukucnął i wolną ręką zaczął go głaskać. Westchnął z ulgą. Na szczęście był uczulony tylko na koty, choć chciałby mieć takiego zwierzaka. - Och, jestem taki uroczy i kochany, tak - mruknął, drapiąc psa za uchem i udając taki głos, jakby to on mówił do czarownika. Uniósł palec i dotknął mokrego nosa pupila Blue. Nagle znikąd pojawił się błękitny motyl, który zajął całą uwagę psiaka. Wtedy Delsin się podniósł się i odwrócił do chłopaka, by podać mu butelkę wina. Przewrócił oczami, widząc jego zaskoczenie. - Nie cieszysz się na mój widok? - spytał, udając smutek.
   Przewrócił oczami i westchnął podchodząc bliżej czarownika. Uniósł brew, gdy ten zaczął miziać Boo i założył ręce na piersi, wpatrując się w szczęśliwego psiaka. Nie mógł powstrzymać lekkiego, niemal rozczulonego uśmiechu, kiedy Delsin zaczął mówić do Boo tym swoim uroczym głosikiem. Nie spodziewał się po nim takiego zachowania. Kiedy szczeniak zaczął oganiać się za motylkiem wziął wino od mężczyzny i odłożył je na stoliczek obok. Na słowa Delsina złapał go za przód koszuli i przyciągnął do gwałtownego pocałunku. Wplótł palce w jego włosy, pociągając za nie lekko, bo wiedział, że to kreci czarownika. Po chwili odsunął się, patrząc mu niewinnie w oczy - Wyglądam, jakbym się nie cieszył? - spytał retorycznie i pociągnął go do kuchni, aby wziąć z niej kieliszki. 
   Nie mógł powiedzieć, że nie był nieco zdziwiony reakcją Blue na jego słowa. Myślał, że jakoś to skomentuje, zamiast całować go. I to jeszcze tak. Delsin napierał na usta wilkołaka z taką samą gwałtownością. Położył dłonie na jego biodrach, by przyciągnąć go do siebie. Chciał zmniejszyć odległość między nimi najbardziej jak się dało. Niechętnie, choć z cieniem uśmiechu, pozwolił mu się odsunąć. Przewrócił oczami z lekkim rozbawieniem na słowa chłopaka, ale dał się pociągnąć do kuchni. - Masz uroczego psa - stwierdził nagle czarownik, układając usta w półuśmiechu. - Chyba dalej goni za tym motylem.
   Jego oddech nadal był nieco przyspieszony po pocałunku. Wszedł do kuchni i sięgnął do półki, z której wyjął dwa szklane kieliszki. Dopiero wtedy odwrócił się z powrotem do czarownika - Tak, to jedyna istota, która ze mną wytrzymuje - rzucił po części w żartach, a po części serio - Skąd pomysł tych nagłych odwiedzin? - spytał po chwili unosząc brew, kiedy nagle z głębi mieszkania dobiegł podejrzany tumor. Jęknął zirytowany, wiedząc, że Boo trochę za bardzo zaangażował się w zabawę. Skierował kroki do salonu, patrząc wymownie na Delsina. Boo wywalił cała półkę z jego filmami i teraz siedział niewinnie z wywalony jęzorem, udając, że nie wie, co się stało.
   Delsin wzruszył ramionami z uśmiechem. Jemu podobałoby się towarzystwo takiego psa, choć nie umiałby się chyba nim zająć. Dla Delsin każde stworzenie było kłopotliwe. Akurat gdy o tym pomyślał, usłyszeli huk. Wbiegli do salonu, a czarownik tylko wydał z siebie dźwięk świadczący o tym, jaki pies jest uroczy. Kucnął przy rozsypanych płytach i pogłaskał Boo. Delsin spojrzał na chłopaka zaskoczony. - Masz bajki - stwierdził prosto, po czym zaśmiał się z zakończenia. Podniósł się z jedną płytą w ręce. - Obejrzymy Zakochanego kundla.
   Na całe szczęście nie wszystko wylądowało na podłodze, gdyby się tak stało, pewnie sprzątałby cały wieczór. - Mały, wredny szatan - mruknął pod nosem, ale podrapał Boo za uchem, nie potrafił gniewać się długo na te błyszczące ślepia. Uniósł jedną brew na zachwyt Delsina, dźwięk który  ten wydał, przypominał trochę pisk małego chłopca, to było... urocze – Oj, nie śmiej się ze mnie, Disney jest świetny - mruknął pod nosem okładając filmy na półce. - Zakochany kundel? - uśmiechnął się lekko i wziął pudełko - Czemu nie - włożył płytę do DVD i poszedł jeszcze po wino, które przyniósł czarownik. Podał mu jeden kieliszek, rozsiadając się na kanapie, a Boo ułożył się u jego stóp. 
   Delsin wzruszył ramionami na niejakie zdziwienie chłopaka. Uwielbiał filmy, a bajki Disneya były dla niego nie tylko klasyką, a bardziej wspomnieniami o jednym z przyjemniejszych okresów w jego życiu. Czarownik patrzył, jak świat brnie do przodu i wkracza w całkiem nową erę. Usadowił się na kanapie obok Blue i odebrał od niego kieliszek, w którym było już wino. Upił łyk, po czym zmienił pozycję. Teraz siedział po turecku, wpatrując się w ekran oczarowany. - Zawsze lubiłem Trampa - mruknął, nie odrywając wzroku od telewizora. Sam był takim włóczęgą, ale nie sądził, by znalazł osobę, dla której chciałby gdzieś zostać na dłużej.
   Bajki Disneya kojarzyły mu się z dzieciństwem, najlepszym okresem jego życia, więc, co się dziwić, że miał ich całą kolekcję. Pamiętał jak co piątek razem z przyjaciółką robili sobie maratony. Spojrzał nieco rozbawiony na Delsina, w którego oczach widać było zachwyt. - Ja też, ale jak bylem mały to moja przyjaciółka się w nim bujała i ciągle o nim nawijała, to było wkurzające - uśmiechnął się lekko na swoje wspomnienie i zerknął na ekran, popijając wino - Ty też kochałeś się w Trampie, Delsinie? - parsknął śmiechem, tak łatwo było mu się śmiać w jego obecności. 
   Delsin zaśmiał się krótko na słowa chłopaka, ale nie odwrócił wzroku od bajki. Upił kilka łyków wina. - To zbyt mocne słowo, ale uważam, że był uroczy - stwierdził, wzruszając ramionami. - Chyba już wtedy byłem za stary na takie rzeczy - dodał z cieniem uśmiechu na twarzy. Przyłożył palec do ust, patrząc wymownie na Blue. Potem już nie odezwał się słowem poza tymi chwilami, gdy śpiewał do tak dobrze znanych mu piosenek. W końcu nadszedł jego ulubionych fragment. Pstryknął palcami, a na jego kolanach pojawiła się wielka miska spaghetti i dwa widelce. Kieliszek stał już na stoliku obok opróżnionej butelki. Poruszył brwiami, patrząc na chłopaka i zabrał się za jedzenie. Naprawdę dopisywał mu humor.
   - No tak, to pewnie racja - mruknął wbijając wzrok w ekran. To wydawało się takie dziwne, że podczas gdy Blue był jeszcze małym chłopcem Delsin nadal miał dwadzieścia kilka lat, wyglądał podobnie i mówił podobnie. W kilka minut opróżnił swój kieliszek. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy Delsin zaczął śpiewać, sam znał na pamięć większość disnejowskich piosenek. Po chwili dołączył do niego, ale bardziej nucił niż śpiewał, z boku musiało wyglądać to komicznie - dwóch dorosłych facetów śpiewa piosenki z zakochanego kundla. - Poważnie? - uniósł brew, gdy czarownik wyczarował spaghetti, ale, że burczało mu w brzuchu zabrał się za jedzenie. Nie wiedział czy to dziwny przypadek (bardzo bardzo dziwny) czy Delsin kombinował coś z czarami, ale po chwili oboje wsunęli do ust tą samą nitkę makaronu.
   Delsin mruknął coś niezrozumiale, napychając sobie usta makaronem. Uwielbiał spaghetti. Przewrócił oczami na komentarz Blue. Czarownik wcześniej nic nie planował, ale czemu nie wykorzystać okazji? Poruszył palcem, a długi kawałek makaronu jakimś cudem znalazł się w ich ustach. Czarownik bez skrepowania czy zastanowienia wykonał ruch i już po chwili jego usta znajdowały się na wargach wilkołaka. Śmiał się w pocałunek, napierając już po chwili całym swoim ciałem na chłopaka. Nie mógł powstrzymać chichotu i musiał się od niego oderwać. - Było zabawniej, niż myślałem, że będzie - przyznał, a jego oczy się świeciły.
   Zerknął pytająco w oczy czarownika, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, poczuł łapczywe wargi Delsina na swoich ustach. Zamruczał cicho, przez moment będąc całkiem poważnym, ale kiedy poczuł jak mężczyzna chichocze sam się uśmiechnął szeroko, unosząc nieznacznie brwi. To była zdecydowanie dziwaczna, nieco zabawna parodia słynnej sceny z Disneya - Jesteś chory - stwierdził z rozbawiony uśmiechem na ustach, kiedy czarownik odsunął się od niego. - Myślę, że w tym pocałunku zdecydowanie byłeś Lady - dodał po chwili i parsknął cichym, nieco złośliwym śmiechem - I na dodatek nie umiesz jeść - zaśmiał się jeszcze bardziej, ścierając sos z nosa Delsina. 
   Wzruszył ramionami z urzekającym uśmiechem. Dobrze o tym wiedział. Zawsze musiał zrobić coś szalonego albo chociaż powiedzieć nieodpowiednią rzecz. Taki już był. Prychnął żartobliwie, po czym pokazał mu język i już chciał się odsunąć, ale chłopak zaczął go wycierając z sosu. Delsin oczywiście nie mógł pozostać bierny. Szybko otworzył usta i ugryzł Blue w palec, którym ten dotknął jego nosa. Puścił go, po chwili spoglądając na niego niewinnie i odsuwając się nieznacznie.
   Miał już zabrać rękę kiedy poczuł zęby Delsina na swoim palcu, czego kompletnie się nie spodziewał - Hej! - mruknął marszcząc lekko brwi. Ugryzienie nie było mocne, ale i tak na jego skórze pozostał czerwony ślad - Gryziesz? - zmrużył nieznacznie oczy. Po chwili jego wzrok przeniósł się z powrotem na telewizor. Kilkanaście minut później na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Zerknął katem oka na mężczyznę i przekrzywił głowę - Skąd masz bliznę na szyi? -zapytał. To było dość ciekawe, Delsin zakrywał ja niemal za każdym razem kiedy wychodził do innych.
   Delsin uśmiechnął się niewinnie, patrząc na chłopaka z błyskiem w oku, ale trwało to tylko chwilę, ponieważ odwrócił wzrok, by obejrzeć do końca bajkę. Kiedy się skończyła, posmutniał nieco. Wpatrywał się w ekran, na którym trwały napisy końcowe. Na pytanie Blue jego serce zabiło szybciej. Trwało to ułamek sekundy, ale nawet jeśli wilkołak mógł to wyczuć, czarownik nie dał po sobie nic poznać. Wyprostował się i odstawił miskę na stoliczek. Uśmiechnął się blado do Blue. - Co zdarzyło się w przeszłości, powinno w niej zostać - stwierdził prosto bez żadnych podtekstów. Właśnie to miał na myśli. Podciągnął chustkę na wszelki wypadek, by jeszcze lepiej zakryć swoją bliznę. Nagle w następnej chwili jego nastrój uległ kompletnej zmianie. Uśmiechnął się promiennie, po czym wyciągnął powoli rękę, by pogłaskać psa. - Lubię zwierzęta - mruknął, ale jestem uczulony na koty - wyszeptał i gdyby to nie był Delsin, mogłoby to brzmieć jak rekompensata za nie udzielenie odpowiedzi na pytanie chłopaka.
   Przyglądał się Delsinowi z uwagą. Jego twarz pozostała obojętna, ale Blue wydawało się, że bicie serca czarownika nieco przyspieszyło. Jako wilkołak miał wyostrzone zmysły, czasem nawet bardziej niż by sobie tego życzył. Kiwnął głową na wypowiedź towarzysza i stwierdził, że więcej go o to nie spyta, z prostych powodów. On sam nie znosił wracać do swojej przeszłości, kiedy tylko ktokolwiek go o to zapytał natychmiast zbywał go niezbyt grzeczna uwaga lub milczeniem. Boo zamachał wesoło ogonem, omal nie zrzucając pustej butelki po winie i nie czekając na zachętę wskoczył na kanapę miedzy nich i liznął czarownika po twarzy - Demoralizujesz go - mruknął Blue, wywracając oczami, ale na jego usta wpłynął lekki uśmieszek - Nie lubię kotów, są wredne i egoistyczne - stwierdził mrużąc lekko oczy. Pochylił się lekko, drapiąc psiaka po brzuchu, ale zrobił to w złym momencie, bo czoła jego i Delsina zderzyły się gwałtownie. 
   Miejsce w sercu Delsina bezkonkurencyjnie zajął pies Blue. Z uśmiechem dawał mu się lizać po twarzy, gdy on sam drapał go po bokach tak, jak psy lubią najbardziej. - Nic nie poradzę na to, że jest taki uroczy - wymruczał, wpatrując się w zwierzę z szerokim uśmiechem, którego nie widziało się często na jego twarzy, ponieważ był inny od tych wszystkich, którymi czarował ludzi na co dzień. Parsknął śmiechem na stwierdzenie chłopaka. - Czyli pasowałyby do mnie idealnie. A poza tym nie potrzebują tyle opieki...- urwał, przestając głaskać psa i chciał podnieść głowę, przez co ich czoła zderzyły się, gdy Blue się nachylił. Jęknął, łapiąc się za czoło i prostując się jednocześnie. Spod jego dłoni wydobyło się światło. Opuścił ręce z ulgą i spojrzał na Blue wymownie. Włosy Delsina były teraz w kompletnym nieładzie i sam nie wiedział, jak to się stało, ale przy wilkołaku mało go to obchodziło.
   Patrzył z uniesionymi brwiami na zachwyconego Delsina i szczęśliwego Boo, walącego ogonem w poduszki i oparcie kanapy. W tym momencie nie wyglądał jak kilkusetletni czarownik, ale mały uroczy chłopiec, który właśnie dostał swojego pierwszego pupila - Jasne, aż do momentu, w którym coś by rozwalił...- prychnął cicho, układając się wygodniej na kanapie. Kiedy zderzyli się głowami. Zabluźnił pod nosem marszcząc brwi i pocierając obolałe miejsce - Nie patrz tak na mnie, ty też jesteś nieostrożny - mruknął a na jego usta wpłynął cień uśmiechu. - Hm masz ochotę na loda? - spytał po chwili przypominając sobie co miał zrobić zanim przyszedł Delsin. Dopiero kilka sekund później uderzyła w niego dwuznaczność tej propozycji. 
   Wzruszył ramionami. Był czarownikiem, więc nie musiał być ostrożny. Mógł wszystko załatwić magią. Uniósł brwi z wymownym uśmiechem, gdy usłyszał propozycję chłopaka. Wiedział, że to nie miało tak zabrzmieć, ale nie narzekałby. Wyciągnął rękę, by przejechać kciukiem po dolnej wardze chłopaka. Kącik ust uniósł się w prowokującym uśmiechu. - Tobie nie odmówię - wyszeptał, a jego oczy błyszczały.
   Zamrugał zdziwiony chwile potem jak z jego ust wypłynęła dwuznaczna propozycja. Oczywiście, to nie miało tak zabrzmieć, w głowie owo pytanie nie podsuwało żadnych podtekstów. Kiedy Delsin uśmiechnął się w ten wymowny sposób Blue uniósł tylko jedna brew, wpatrując się uważnie w jego oczy. Odpowiedz czarownika była równie prowokująca co pytanie, a kiedy poczuł kciuk czarownika na swojej wardze, odruchowo się ku niemu pochylił. Zmrużył nieznacznie niebieskie oczy -  Delsinie czy mógłbyś pohamować swoje szalone skojarzenia i spojrzeć na to pytanie jak zwykły niewinny człowiek? - mruknął cicho niemal szepcząc i zacisnął palce na kolanie czarownika, celowo nie odsuwając się nawet odrobinę.
   Boo podniósł się i zaskoczył z kanapy, jakby wiedział, że powinien im dać więcej przestrzeni, gdy jego właściciel położył dłoń na kolanie Delsina. Czarownik również się pochylił, by zmniejszyć między nimi odległość. - Ale ja nie jestem zwykłym niewinnym człowiekiem - stwierdził prosto niczym dziecko. Ujął twarz wilkołaka w obie dłonie i uśmiechał się prowokująco. - Tym bardziej nie niewinny - dodał, po czym przejechał językiem po swoich wargach.
  Zdziwiło go trochę, że Boo tak po prostu zeskoczył z kanapy, zwykle utrudniał mu funkcjonowanie, tym razem było inaczej. Delsin przybliżył się do niego jeszcze bardziej, tak, że ich twarze dzieliło kilka centymetrów - Nie jesteś - zgodził się, patrząc czarownikowi w oczy, a jego ręka podjechała odrobinę w górę i zatrzymała się na udzie Delsina. Nie mógł się powstrzymać i zerknął na usta mężczyzny - No niewinnym to Ciebie nazwać nie można - wyszeptał, a ich usta prawie się ze sobą zetknęły. 
   - Jakbyś ty był - mruknął, patrząc mu prosto w oczy, przy czym kusząco trzepotał swoimi długimi rzęsami. Na powiekach miał eyeliner, praktycznie jak zawsze, który sprawiał, że jego wzrok zdawał się bardziej tajemniczy i pociągający. Jedną dłoń zostawił na policzku wilkołaka, a palce drugiej po chwili znalazły się na jego klatce piersiowej, gdy złapał się jego koszulki. Z gardła czarownika wydobył się pomruk, ale wciąż go nie pocałował. Chciał, by tym razem to chłopak wykonał ten ruch.
   Uśmiechnął się łobuzersko słysząc jego słowa. W żadnym stopniu nie był niewinny, to jasne - w przeciwnym razie nie siedziałby tu z czarownikiem. Patrzył mu prosto w oczy zastanawiając się czy Delsin zamierza się ruszyć, ale ponieważ nic na to nie wskazywało, pochylił się, całując mężczyznę namiętnie. Jego palce zacisnęły się na udzie czarownika a druga ręka powędrowała ku jego włosom i pociągnęła za nie lekko. 
   Delsin bez wahania oddał pocałunek, a po chwili pogłębił go, napierając swoim językiem na wargi wilkołaka, by ten je rozchylił. Naparł na niego swoim ciałem, pociągając go za koszulkę i tym samym ukazując jego obojczyki oraz kawałek umięśnionej klatki piersiowej. Przeniósł dłoń z policzka na brzuch chłopaka, po drodze kreśląc ślady swoich paznokci na jego ciele. Popchnął Blue tak, że leżał plecami na kanapie, a on sam znalazł się na nim. Przeniósł swoje usta na szyję wilkołaka, a ręce wsadził pod jego koszulkę. - I co z tym... lodem? - wymruczał, a jego oddech łaskotał skórę chłopaka. 
   Z jego gardła wydobył się pelę zadowolenia pomruk. Rozchylił wargi, mocniej zaciskając dłoń na włosach czarownika i mierzwiąc je przy tym jeszcze bardziej. Jego ramiona pokryła gęsia skórka, a miejsca których dotykał Delsin płonęły. Miał ochotę zrzucić z siebie (i niego) ciuchy, powstrzymał się jednak, kiedy wylądował na kanapie w półleżącej pozycji. Oblizał wargi patrząc z dołu na mężczyznę i lekko pociągnął za jego kosmyki, tak, żeby ten spojrzał mu w oczy - Najpierw musisz zasłużyć - niemal wyszeptał, nachylając się nieznacznie, a drugą ręką kreślił wzory na szyi czarownika. 
   Przymknął oczy i zamruczał, gdy chłopak pociągnął go za włosy. Uwielbiał to. Spojrzał mu w oczy, po czym uniósł wymownie brew na moment. - Mogę już być stary, ale wyraźnie słyszałem, jak ty mi składałeś taką propozycję, więc czemu mam zasłużyć - wyszeptał, napierając swoim ciałem na jego ciało. Uniósł dłoń i wyciągnął wskazujący palec, który przyłożył do jego ust, chcąc by chłopak rozchylił wargi.
   Uśmiechnął się półgębkiem, głaszcząc włosy Delsina. Wiedział, że czarownik będzie równie uparty co on - Właściwie to zaproponowałem ci coś zupełnie innego, a ty to sobie po swojemu przetłumaczyłeś - powiedział wolno, cały czas otrzymując kontakt wzrokowy z mężczyzną. Rozchylił lekko wargi, kiedy poczuł na nich palec czarownika i szybkim ruchem złapał go za nadgarstek, podnosząc się i popychając go do tylu, tak ze teraz to Blue górował nad Delsinem. Usiadł na nim okrakiem, lekko ocierając się o jego krocze 
  Przymknął oczy na kilka sekund, gdy chłopak zaczął głaskać jego włosy. - Ale moja interpretacja jest kusząca, nie uważasz? - odpowiedział pytająco na jego słowa z ujmującym uśmiechem. Nie spodziewał się, że Blue tak szybko odwróci ich role, więc tylko parsknął krótkim śmiechem, gdy znalazł się po nim. Jednak szybko spoważniał, czując, jak wilkołak się o niego ociera. Delsin uniósł dłoń, by włożyć ją pod koszulkę chłopaka i przejechać paznokciami po jego plecach.
   Przekrzywił lekko głowę, unosząc brwi i obrzucił Delsina intensywnym spojrzeniem swych niebieskich oczu. Jego usta wygięte były w niemal niewidocznym, drapieżnym uśmiechu - Może i tak, chociaż... to zależny od punktu widzenia - stwierdził, odgarniając zbłąkany kosmyk z twarzy czarownika. Poruszył biodrami, ponownie ocierając się o Delsina i zjechał niżej, muskając dłonią jego pasek od spodni. Przygryzł wargę, zerkając na mężczyznę z dołu i przejechał dłonią po wybrzuszeniu w jego spodniach, chcąc się z nim jeszcze trochę podrażnić. 
   Ich niebieskie oczy się spotkały i Delsin chciał poczuć jego usta na swoim członku. Westchnął. Zamknął oczy na kilka sekund, gdy dotyk Blue przerodził się z niewinnego ogarnięcia włosa z twarzy w coś więcej niż zwykły podtekst seksualny. Delsin odrzucił głowę do tyłu, ale wciąż spoglądał na poczynania chłopaka. - Blue - mruknął zniecierpliwiony, wyciągając dłonie i zanurzając je we włosach wilkołaka.
   -Niecierpliwy - mruknął kręcąc z rozbawieniem głowa i rozpiął pasek spodni Delsina. Zsunął je z nóg mężczyzny, celowo robiąc to bardzo wolno, leniwie. Cały czas otrzymywał z nim kontakt wzrokowy. Dokładnie wiedział co robi. Tym razem szybkim ruchem zdjął też bokserki (figi, stringi czy co tam miał pod spodniami) i przycisnął jego biodra do kanapy, zasysając czubek jego penisa.
   Mruknął twierdząco na jego określenie. Zabrał dłonie z jego włosów i złapał za koszulkę chłopaka, by zdjąć ją z niego. - Blue - sapnął, gdy poczuł na sobie jego usta. Złapał ponownie za włosy chłopaka, by wprowadzić go w odpowiedni rytm.
   Na jego ustach nadal widniał slaby nieznaczny uśmiech. Podobało mu się, że to on miał doprowadzić Delsina do orgazmu, to on mógł w każdej chwili przerwać albo zwolnić, aby tylko zrobić mu na złość. Spojrzał wyzywająco w oczy czarownika i przejechał językiem po całej jego długości, nadal zaciskając palce na jego biodrach. Po chwili pochylił głowę, tak, że pochłonął niemal całego członka Delsina i zaczął poruszać wolno głowa, co jakiś czas wysuwając zęby. 
   Serce zabiło mu szybciej. Przygryzł dolną wargę, patrząc na poczynania chłopaka. Delsin automatycznie chciał unieść biodra, ale nie mógł, gdyż Blue przyparł go do kanapy. Cichy jęk opuścił usta czarownika. Pociągnął za włosy wilkołaka, by ten nieco przyspieszył. Czuł, że długo tak nie wytrzyma.
   Gdyby usta Blue nie były zajęte, to z pewnością wygięłyby się w uśmiechu, jęki Delsina były naprawdę satysfakcjonujące. Poczuł jak ręce czarownika ciągną go za włosy na co przyspieszył ruchy głowy, palcami kreśląc wzory na nagiej skórze mężczyzny. 
   Oddech Delsina znacząco przyspieszył. Każdy kolejny ruch chłopaka sprawiał, że był coraz bliżej. Balansował już na granicy. Puścił jego włosy i złapał się kanapy. - Blue - jęknął ostrzegawczo i kilka sekund później doszedł.
   Nie przejął się zbytnio ostrzeżeniem Delsina. Przełknął wszystko i uniósł głowę uśmiechając się nieznacznie. Delsin wyglądał uroczo, taki niewinny nadal przeżywający swój orgazm z roztrzepanymi włosami i świecącymi się oczami. Ale oczywistsze nie powiedział tego głośno, bo byłoby to, dosadnie ujmując, dziwne. Katem oka zerknął na zegarek - było już dość późno, choć nie na tyle, żeby oczy mu się zakleiły - Tylko się nie uduś - zaśmiał się słysząc szybki oddech czarownika i nachylił się nad nim, unosząc jedną brew. 
  Jego oddech powoli się uspokajał, ale jeszcze przez chwilę przeżywał ten orgazm. Odetchnął głęboko, po czym spojrzał na Blue spod przymkniętych powiek. Wyciągnął do niego rękę, by przyciągnąć go do siebie i pocałować. Nie obchodziło go to, że chłopak przed chwilą mu obciągał. Poruszył palcami drugiej ręki, a magia wszystko załatwiła. Obaj byli czyści, a Delsin miał na sobie bokserki. Przekręcił ich tak, że to on teraz leżał na wilkołaku i uśmiechał się leniwie. Położył głowę na jego klatce pierwsiowej. - A teraz daj mi spać - powiedział, zamykając oczy. Po orgazmie zawsze był niesamowicie zmęczony i tym razem oczywiście nie mogło być inaczej.
   Obserwował Delsina, który dochodził już do siebie. Nieco zaskoczony odwzajemnił jego krótki pocałunek, opierając się dłońmi po obu stronach jego głowy i z jeszcze większym zdziwieniem zauważył, że oboje są czyści. A no tak. Magia. Gdy czarownik wygodnie się na nim ułożył uniósł brwi, ale jego ręka odruchowo przeczesała brązowe włosy mężczyzny w nieco zbyt czułym geście - Dobranoc, Delsinie - mruknął tylko cicho, nie fatygując się nawet, żeby zgasić lampkę. Po niecałych dziesięciu minutach zmorzył go sen. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz