niedziela, 17 maja 2015

No great mind has ever existed without a touch of madness...



Delsin Alastair Raleigh

ok. 1585 r. || 26 lat || czarownik || szaleńczo zakochany w wilkołaku o błękitnych oczach


"The sweetest dream will never do..."
Historia:


W 1584 roku jeden statek kierowany przez Waltera Raleigha dotarł do wybrzeży Karoliny Północnej, gdzie na wyspie Roanoke utworzono zalążek kolonii. W 1587 przybyło do niej 117 mężczyzn i kobiet. Alastair miał już około dwóch lat, a początki kolonii były obiecujące. Walter udał się do Anglii w poszukiwaniu dalszego wsparcia i nowych ochotników. Wyjechał z przekonaniem, że chłopak jest jego synem. Mylił się jednak bardzo. Jego pobyt w Anglii się przedłużył i wrócił dopiero w 1590 roku, by zastać jedynie opuszczoną i splądrowaną kolonię. Nie wiedział, że zgubę na osadników ściągnęło dziecko, które uważał za syna. Obwinił za wszystko Indian, choć w późniejszych latach ludzie zaczęli obwiniać Hiszpan, ponieważ prowadzili oni wojnę w Europie. Prawda była jednak zupełnie inna. Mały Alastair po raz pierwszy użył swoich mocy, nie wiedząc jeszcze o nich. Wszyscy zginęli, ale on przeżył, a Indianie przygarnęli go jak swojego i nadali mu imię Delsin. Jedyne co chłopakowi pozostało po swoich rodzicach to zegarek podpisany imieniem, które przyjął za własne, gdy nauczył się czytać. A było to kilka lat później. Wioska, w której się wychowywał, została zrównana z ziemią przez Hiszpanów, a dzieci zabrane. Służył wtedy jakiemuś generałowi, który traktował go jak swojego syna. Nauczył go czytać, pisać i posługiwać się bronią. Delsin wtedy uczył się po kryjomu, korzystania z własnych mocy, które zaczął dostrzegać. Pewnego dnia jego moce znowu wymknęły się spod kontroli. Uciekł. Przez wiele lat wędrował po świecie, a ludzie okazywali mu życzliwość. Przestał się starzeć w wieku 26 lat. Parał się każdą robotą, jaką znalazł. Przez większość życia pracował jako budowlaniec. Pomógł zbudować wiele znanych na cały świat mostów. Oczywiście zdarzyło mu się użyć magii, ponieważ jak inaczej udałoby mu się tyle przeżyć, ale starał się ją ograniczać. Jednak tylko do pewnego momentu. Podczas drugiej wojny światowej został złapany przez nazistów. Przeprowadzali na nim wiele eksperymentów, przez które ucierpiał nie tyle fizycznie co psychicznie. Zmienił się całkowicie. Gdy wojna się skończyła, a on został wypuszczony, nie wrócił do starego spokojnego życia. Można powiedzieć, że oszalał. Zaczął poznawać świat Podziemnych, od którego wcześniej uciekał. Już nie chciał być człowiekiem o wyjątkowych zdolnościach. Postanowił w końcu być czarownikiem. Nauczył się kontrolować swoje moce i za należytą opłatą użyczał jej ludziom. Zawierał układy, nie pomagał. To nie była pomoc. Szaleńcy nie pomagają. Dalej jednak podróżował, ponieważ nie umiał na dłużej zagrzać jednego miejsca. Trafił w końcu do Los Angeles.

"Crazy, crazy for you, baby..."
Charakter:


Jak bardzo szalonym trzeba być, żeby go zrozumieć? Potrafi być poważny, naprawdę, ale zaraz może zacząć się śmiać. Łzy pojawiają się tylko czasem. Częściej w jego oczach widać po prostu szaleństwo. W życiu przeżył wiele i nie należy mu się dziwić, że przeszedł akurat taką przemianę a nie inną. Mimo wszystko jest wyjątkowy. Gdzie by się nie pojawił, musi się coś dziać. Jeśli jest cisza i nagle słychać fajerwerki to zapewne on, ponieważ kocha się bawić. Potrafi rozkręcić nawet najnudniejszą imprezę, choć jego żarty często są niepoprawne, ale nie można mu zarzucić bycia infantylnym. Problem polega na tym, że uwielbia czarny humor. Nie potrafi się powstrzymać przed komentarzami. Często wtrąca się w nie swoje sprawy. Znika równie szybko, jak się pojawia. Nigdy nie można przewidzieć jego reakcji, ponieważ działa w sposób kompletnie abstrakcyjny. Przy swoich szaleństwach jest niesamowicie uroczy, choć niektórzy mogliby go określić nawet mianem psychopaty. Jego sympatię zyskują jedynie wyjątkowi ludzie, ale dla nich mógłby dosłownie skoczyć w ogień. Jednak nie pojawił się nikt taki, dlatego działa tak, jak jest mu wygodniej. Staje po stronie tych, którzy mogą wygrać.



"Baby, I'm a nightmare dressed like a daydream..."
Wygląd:



Alastair (dla przyjaciół Delsin) ma równo metr osiemdziesiąt wzrostu i jest dość umięśniony, dzięki dawnym czasom, gdy pracował na budowach. Ma czekoladowe włosy, które zazwyczaj są w nieładzie. Tylko czasem odgarnia je do tyłu. Ma głębokie szafirowe oczy i długie rzęsy, których mogłaby mu pozazdrościć niejedna dziewczyna. Na co dzień chodzi ubrany w luźne t-shirty i czarne obcisłe skórzane spodnie. Uwielbia "ciężkie buty" takie jak glany. Na uroczyste okazje lub spotkania biznesowe ubiera się bardziej elegancko. Granatowa marynarka (lub płaszcz) i kolorowa chusta są jego częstym strojem. Zawsze ma przy sobie zegarek, który jako jedyny przypomina mu o jego przeszłości. 





*zawsze nosi chustkę na szyi 
*ma alergię na koty (choć chciałby mieć jednego)

*współpracował z Marcusem

*nigdy nikomu nie wyjawił, skąd wzięła się jego blizna na szyi

*gdy się denerwuje, pije gorzką herbatę w ogromnych ilościach

*mieszka w małej willi na obrzeżach LA

*czasem używa kreski do oczu, ponieważ "wygląda wtedy na prawdziwego szaleńca"

*nie wie, jaki demon jest jego ojcem


|WĄTKI || POWIĄZANIA|

________________________________
kontakt, gg: 39998861 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz